sobota, 19 kwietnia 2014

~ 6 ~ To będzie najlepsza randka w twoim życiu.

Proszę bardzo ładnie o komentowanie!
WESOŁYCH ŚWIĄT MISIE!<3<3

Stałam w mojej garderobie i rozglądałam się po półkach i wieszakach, nie wiedząc, co na siebie ubrać. Do wyjścia pozostała mi godzina, a ja wciąż byłam niewymalowana, nieuczesana i nieubrana. Tak naprawdę, nawet nie wiedziałam jak mam się ubrać. Słowa Biebera w niczym mi nie pomogły. W końcu „powinienem ci pokazać gdzie i jak jada Justin Bieber” można odebrać naprawdę różnie. Szczególnie, że nie byłam Belieber, nie wiedziałam gdzie on się najczęściej pojawia. Jedyną pomocą była teraz Liz.
Znalazłam komórkę gdzieś na łóżku i wybrałam numer mojej przyjaciółki. Po trzecim denerwującym piiiip odebrała.
- Co tam Clary? - zaczęła.
- Teraz o coś się ciebie zapytam, a ty nie próbuj dowiadywać się, o co chodzi, bo powiem ci wszystko potem, a teraz nie mam czasu - powiedziałam na jednym tchu. - Gdzie najczęściej jada Bieber?
- Eee - mruknęła zdziwiona całą tą sytuacją. - W sumie to w różnych miejscach, ale ostatnio jest widywany w tych drogich restauracjach. Kusi mnie żeby zapytać „a co?”, ale tego nie zrobię.
- I bardzo dobrze. Jeśli tam idzie to ubiera się bardziej elegancko czy na luzie? - dopytywałam.
- Pośrednio.
- Dziękuję, naprawdę jestem ci wdzięczna. Zadzwonię po spotkaniu, kocham cię!
- Też cię kocham! - odrzekła.
Szybko się rozłączyłam i rzuciłam telefon na łóżko. Wróciłam do garderoby i spojrzałam na moje sukienki. W oko wpadła mi przyległa, żółta sukienka na grubych ramiączkach kończąca się około 10 cm nad kolanem. Ściągnęłam ją z wieszaka i przyłożyłam do swojego ciała. Powinna wyglądać nieźle i nadawać się do każdego stylu - czy byłby to elegancki, czy codzienny czy wyjściowy. Odwróciłam się i spojrzałam na ścianę z butami, która zajmowała największą część garderoby. Kocham buty, najbardziej szpilki w pastelowych odcieniach, więc to właśnie ich było tam najwięcej. W oczy wpadły mi moje blado różowe Saint Laurenty. Ściągnęłam je z półki i pokiwałam głową z uznaniem. Do tego wzięłam białą kopertówkę z Chanel i wyszłam do łazienki, gdzie ubrałam się, wyprostowałam włosy i pomalowałam moje usta na czerwono. Poprawiłam rzęsy tuszem, namalowałam czarne kreski eye-linerem i uśmiechnęłam się do siebie. Wyglądałam naprawdę bosko.
Spojrzałam na zegarek i ze strachem stwierdziłam, że jest już za pięć ósma. Szybko wyszłam z łazienki i schowałam do torebki tusz, szminkę i eye-liner, oraz telefon i chusteczki. Zeszłam jak najszybciej na dół i spotkałam się ze zdziwionym spojrzeniem brata.
- Gdzie się tak wystroiłaś? - zapytał.
Postanowiłam choć raz skorzystać z jego rady.
- Gdzieś, lepiej mi powiedz, jak wyglądam i czy może powinnam coś zmienić?
George popatrzył na mnie od góry do dołu.
- Wyglądasz naprawdę dobrze. Gdybyś nie była moją siostrą, może nawet zagadałbym do ciebie - odpowiedział.
Uśmiechnęłam się do niego. Jeśli mam być szczera, on jest naprawdę przystojnym chłopakiem, do jego sześciopacka nie można się przyczepić, bo strasznie o niego dba. I ten jego tatuaż, który pomimo spekulacji wielu osób nie jest po prostu kółkiem z jakimiś zygzakami. Te wiązanki to krew, która łączy jego i jemu najbliższych - w tym również i mnie. Jest czarny z powodu żałoby nad Fredem - jego najlepszym przyjacielem z czasów gimnazjum, który zachorował na raka i przegrał z nim walkę. Oczywiście, to mój brat, nie wypada żebym go chwaliła w sprawach wyglądu. Jeszcze mógłby spróbować uważać siebie za tego ładniejszego.
- To ja lecę, gdyby rodzice się pytali, wyszłam do Liz - odparłam.
- Wiesz, że będę cię kryć, ale mogłabyś mi powiedzieć, gdzie i z kim się spotykasz - wymruczał w poduszkę.
- Powiem, obiecuję - powiedziałam na odchodne i weszłam do hallu.
Na Florydzie wysokie temperatury utrzymują się całymi dniami, więc nie potrzebowałam brać ze sobą żadnej kurtki. Chciałam otworzyć drzwi wejściowe, kiedy ktoś w nie zapukał. Przestraszyłam się strasznie i łapiąc się za serce pisnęłam. Szybko zakryłam usta dłonią. Usłyszałam krzyki George’a, pytające się co się stało, ale szybko odpowiedziałam „nic” i otworzyłam drzwi.
Stał w nich Justin ubrany mniej-więcej tak, jak się spodziewałam; żółte jeansy miał lekko opuszczone w kroku, biały t-shirt był na niego lekko za duży, ale tej elegancji dodawała mu skórzana czarna kurtka i białe Supry. Włosy miał postawione na żelu do góry, przez co nie opadały mu na czoło. No cóż, wyglądał naprawdę… dobrze.
- Cześć skarbie - przywitał się. - Przepraszam, nie chciałem cię wystraszyć moją zajebistością. - Mrugnął i uśmiechnął się cwaniacko.
Postanowiłam dzisiaj zagrać troszkę niedostępną i wyminęłam go w drzwiach, po czym je zamknęłam i powiedziałam:
- Żeby zabijać zajebistością, trzeba ją najpierw mieć.
Odwróciłam się i ruszyłam do srebrnego-chrome auta. Kiedy szłam, czułam na sobie wzrok Justina i po części widziałam go w odbiciu samochodu. Uśmiechnęłam się triumfalnie wiedząc, że mój strój przypadł mu do gustu. Stanęłam przed pojazdem i zobaczyłam jego wzrok na moich pośladkach.
- Podnieś wzrok Bieber - rzekłam przesadnie słodkim głosem.
Chłopak wyglądał najpierw na zdziwionego tym, że wiem, gdzie patrzył, a później spojrzał na auto i mruknął:
- Przeklęte auto!
Obszedł je od strony pasażera i otworzył drzwiczki, łapiąc mnie za rękę i prosząc bym weszła.
- Raczysz wejść do mojego samochodu, pani która wyglądasz dziś naprawdę bardzo seksownie?
- No nie wiem.
Weszłam do auta i stwierdziłam, że jeszcze nigdy nie siedziałam w tak wygodnym środku transportu ziemnego. Zapięłam pasy i po chwili usłyszałam stuk drzwi po drugiej stronie i zauważyłam Biebsa wsiadającego do środka. Podobnie jak ja, zapiął pasy i uśmiechnął się do mnie.
- Wiesz, że to randka? - zapytał.
- Randką nazywam spotkanie z chłopakiem, które zaprawdę mnie zachwyci, więc lepiej się postaraj.
- Złotko, to będzie najlepsza randka w twoim życiu - zapewnił.
- Mam nadzieję, że mnie czymś zaskoczysz. - Uśmiechnęłam się słodziutko i popatrzyłam przed siebie.
 Dojechaliśmy na miejsce po około dwóch godzinach. Chłopak wciąż opowiadał mi o tym, jak bardzo podoba mu się Floryda i ze wstydem przyznaje, że woli Stany od Kanady, choć jest Kanadyjczykiem. Tak naprawdę to mu się nie dziwię, zimna Kanada kontra zróżnicowane Stany - chyba wiadomo, kto zwyciężyłby.
Justin pomógł mi wysiąść z auta kiedy zatrzymaliśmy się w Miami, przed wielkim, szklanym budynkiem. Z tego co wiedziałam, była to nie tyle co mega luksusowa restauracja, ale i miejsce spotkań wielu celebrytów i zamożnych osób. Zwykły człowiek tak naprawdę nie miał tu wstępu.
- Posłuchaj - odezwał się nagle wyrywając mnie z zamyśleń - w środku będzie wiele osób, ale dla nas zarezerwowałem coś innego. - Zdziwiło mnie to i chciałam zapytać, o co mu chodzi, kiedy wyprzedził mnie. - Nie pytaj co to takiego, bo i tak ci nie powiem. Po prostu nie przejmuj się spojrzeniami niektórych dziewczyn i tym, że będą coś o tobie szeptać. Nie dorównują ci do pięt w każdym stopniu. Będziesz tam najseksowniejszą dziewczyną, skarbie. Pamiętaj o tym.
Hm, pomimo tego, iż zabrzmiało to dosyć dziwnie, poczułam się naprawdę miło. Takie komplementy to ja lubię.
- Jasne.
Objął mnie ramieniem, po czym ruszył pod wielki budynek. Moja ciekawość jednak przebrała górę i postanowiłam spytać:
- Ale czemu miałyby plotkować?
- Wiesz, ludzi stąd mają o mnie słabe zdanie, ale wiedzą, że jeśli kogoś ze sobą przyprowadzam właśnie tutaj to musi być dla mnie ważny. A ponieważ ty jesteś zwykłą dziewczyną, a nie żadną rozpoznawalną, będą cię uważały za jakąś moją dziwkę pomimo tego wszystkiego. Kiedy wejdziemy odegramy małą scenkę, bo oni wiedzą także, że nie pocałowałbym żadnej dziwki, to będzie wyrażało więcej niż słowa - wypowiedział ściszonym głosem.
Trochę mnie zamurowało, kiedy powiedział coś na temat całowania. Czyli jak gdyby nigdy nic mam wejść i kiedy on da mi jakiś znak pocałować go?
- Mamy się pocałować? - zapytałam prosto z mostu.
- To nie jest nic, czego już nie robiliśmy, Clary - mruknął seksownie, a ja przypomniałam sobie wieczór na imprezie u Lil’a. Zrobiłam się czerwona na to wspomnienie, ale nie opuściłam głowy. Nie chciałam dać mu tej satysfakcji.
- Dobra, jeśli to ma utrzeć nosa jakiś wrednym sukom, których i tak nie znam, mogę się na to zgodzić - odparłam i dodałam - oczywiście akurat te pocałunki nie będą znaczyć nic wielkiego.
- Oczywiście.
Przekroczyliśmy próg szklanego budynku i moim oczom ukazał się nowoczesny hall. Nie zdążyłam bardziej obczaić tego miejsca, ponieważ Justin lekko pociągnął mnie w stronę windy i szybko ją zamknął.
- Wiesz, dół jest dostępny dla zwiedzających, w których mogą kryć się paparazzi. Nie chcemy takich zdjęć - wyjaśnił. - Na górze będziemy mogli się rozluźnić. Pamiętaj, że kiedy wyjdziemy z windy zaczynamy grać lepiej od aktorów w Hollywood, jasne?
- Ależ kochanie, jakie granie? Przecież jesteśmy najszczęśliwszą parą wszech czasów! - odparłam słodziutkim głosem, na co Justin zaśmiał się.
- Oh, wybacz, najdroższa.
Kiedy winda zaczęła pikać, Bieber objął mnie ramieniem i przed otworzeniem się drzwi szepnął:
- Pamiętaj o wszystkim co ci mówiłem.
No tak, nie dorównują mi do pięt. Jeśli mam się czuć najpiękniejsza i najlepsza, to dlaczego by nie?
Wyszliśmy z windy pewnym krokiem. Moje szpilki stukały o wypolerowaną podłogę, a ja przybrałam minę pewnej siebie dziewczyny. Wtuliłam się bardziej w ciało chłopaka, a drugą ręką przejechałam po moich, nie ukrywajmy, gęstych i naprawdę fajnych włosach chcąc dodać efekt pewniaka jak na filmach. Przypomniało mi się, że mieliśmy grać, więc podniosłam głowę do Biebsa i uśmiechnęłam się, kiedy ten popatrzył na mnie. Justin również uśmiechnął się i jakby wiedząc o co mi chodzi nachylił się i pocałował moje usta. Szybko odwzajemniłam pocałunek, ale nie pogłębiłam go i odsunęłam się - granie graniem, ale wystarczy mi skandalicznych pocałunków.
- Skarbie, chodź tędy - powiedział Justin i dzięki swojemu ramieniu oplecionemu wokół mnie zmienił mój kierunek.
I wtedy zobaczyłam tłum znanych mi celebrytów, którzy patrzyli na mnie jak na jakiegoś kosmitę. Jednak ja nie przejmowałam się ich spojrzeniami i szłam dalej pewna siebie, próbując jak najlepiej zaprezentować swoje ciało.
Taylor Swift, Selena Gomez, Blake Lively… Myślałam, że będzie tu ktoś lepszy.
Ale wtedy doszło do mnie, że jest tu panna Gomez - była i w dodatku długoletnia dziewczyna Justina. Patrzyła na mnie innym wzrokiem, niż wszyscy inni - to była bardziej zazdrość niż zaskoczenie. Kiedy teraz o tym myślę, to stwierdzam, że zachowałam się wrednie, no ale co się stało, to się nie odstanie. W momencie, gdy doszliśmy do wielkiej, szklanej tym razem, windy, odwróciłam się w stronę siedzącej Seleny i zjechałam ją wzrokiem od góry do dołu, na końcu prychając i wywracając oczami, by później wsiąść do windy wraz z Justinem.
Chłopak spojrzał  na mnie jak na jakąś obcą mu osobę.
- Czy mi się tylko wydaje, czy ty naprawdę prychnęłaś na Selenę?
- Nie wydaje ci się.
- Jestem pod wrażeniem, naprawdę! Mało która odważa się traktować gwiazdy w taki sposób - odparł.
- To też normalni ludzie, najlepszym przykładem jesteś ty. Chociaż i tak dużo brakuje ci do normalności.
Zaśmiał się, a po chwili drzwi windy otworzyły się, a moim oczom ukazał się tak piękny widok, że aż wydawał się nierealny. Szklany balkon był ogromny, miał przynajmniej 30m2. Przy szybach świeciły się lampki, nadające wspaniałego klimatu. Na kremowej wykafelkowanej podłodze stał bambusowy stolik nakryty wszelkiego rodzaju owocami, obok których stała czekoladowa fontanna. Przy stole zauważyłam także jeden duży bawełniany hamak zawieszony na dwóch małych palemkach. Daleko za balkonem widziałam całą panoramę Miami, łącznie z oceanem. Jeśli to miała być idealna randka, to na taką właśnie się zapowiadała.

Widziałem jej zachwyconą minę i poczułem się dumny. To wszystko to był tylko i wyłącznie mój pomysł. Jeszcze żadnej dziewczyny nie przyprowadziłem do tego miejsca, i dla żadnej innej nie przygotowałem takiej randki. To nie miało być jakieś bardzo ekskluzywne wyjście, miało być intymne i takie, abyśmy wspominali je jak najlepiej.
Zaprosiłem Clary na hamak, a ona - wciąż oszołomiona - ruszyła do niego rozmarzonym krokiem. Usadowiłem się obok niej i popatrzyłem na jej zadowoloną twarzyczkę. Wtedy przemknęło przez moje ciało jakieś dziwne uczucie - jakbym chciał ją chronić, mieć jedynie dla siebie, móc całować i przytulać kiedy tylko zachcę, śpiewać piosenki i pisać je jedynie dla niej. Budzić się przy niej i słyszeć jej głos jako ostatni przed moim zaśnięciem i na odwrót. Widzieć jej uśmiech, kiedy zobaczy mnie po kilku godzinach nieobecności. Chciałem, żeby mi ufała. To było jedyne, czego chciałem w tamtym momencie.
Ocknąłem się, kiedy odwróciła głowę ku mnie. Uśmiechnęła się szeroko, a w jej oczach ujrzałem inne uczucie niż udało mi się dostrzec dotychczas.
- Podoba ci się? - zapytałem, przybliżając się do niej.
- Jest… cudownie - odpowiedziała i położyła swoją głowę delikatnie na swoje ramię.
Objąłem ją moim prawym ramieniem i wziąłem ze stołu wykałaczkę, po czym nabiłem na nią mango i podałem Clary. Dziewczyna wzięła z zapałem owoc i zapytała mnie:
- Skąd wiedziałeś, że lubię mango?
- Ktoś tu chyba zapomniał, że dwa dni temu około ósmej, kiedy jeszcze się nie znaliśmy, pewna dziewczyna o imieniu Clarissa opublikowała na swoim twisterze post, mówiący o tym, jak uwielbia mango. - Zaśmiałem się.
- W takich chwilach jestem wdzięczna, że ktoś tam wymyślił Internet bardziej niż dotychczas.
Sięgnąłem po następną wykałaczkę i nabiłem na nią jabłko, po czym sam je zjadłem. Mógłbym tak siedzieć całymi dniami - z dziewczyną w moich ramionach, jedząc owoce i niczym się nie przejmując.
Widoki o tej godzinie naprawdę były wspaniałe. Miami po 22:oo wciąż żyło i tętniło energią, kto wie, czy nawet nie bardziej niż rankiem. Wieżowce i całe centrum było do dyspozycji moich oczu, jednakże to nie tam było najpiękniej pomimo wielu spekulacji. To w tych „tanich” uliczkach na obrzeżach Miami, w okolicach zbaranianej do odwiedzania przez rodziców wielu dzieciom Rozróby byli najlepsi ludzie, którzy mają wspaniałe pasje. Uświadczyłem się w tym przekonaniu tak naprawdę oglądając kiedyś z Lilem „Step Up: Revolution”, ale żeby nie było - sprawdziłem na własnej skórze.
Spędziliśmy około dwie godziny rozmawiając o błahostkach, a ja wykorzystałem wobec niej dosyć dużo moich tekstów na podryw. Tak naprawdę, nie wiedziałem, kiedy to na nią zadziałało, bo trudno było ją rozgryźć, co było irytujące ale strasznie pociągające. Nie jest jedną z tych łatwych dziewczyn.
Kiedy duży zegar stojący na balkonie wybił godzinę dwunastą w nocy, Clary wstała i podeszła wolnym krokiem do oparcia balkonu i położyła na nim swoje dłonie. Patrzyła na miasto z uwielbieniem. Podszedłem do niej cichym krokiem, a gdy byłem kilka kroków przed zrównaniem z nią, powiedziała:
- Zawsze chciałam mieszkać w takim dużym mieście jak Miami, czy choćby St. Petersburg, który odwiedzam naprawdę często. Ale później stwierdzam, że tutaj przechodziłabym obok miliona osób nie dostrzegając ich. W tak małym mieście jak Marco Island nikt nie pozostaje mi obojętny i gdy ktoś potrzebuje pomocy, mogę mu pomóc. Pomimo tego, że tam pozostaję tylko księżniczką, wolę nią być przez cały czas i choć na chwilę, taką jak teraz, poczuć się królową.
Słowa w jej ustach brzmiały jak najpiękniejsza ballada. Stanąłem obok niej i popatrzyłem na jej idealne usta, rzęsy, nos i brwi.
- Znajdziesz jeszcze człowieka, dla którego będziesz królową. Każdy król potrzebuje królowej - stwierdziłem.
Nie wiem, na co liczyłem mówiąc te słowa, ale tak właśnie powiedziałby jakiś chory romantyk w babskim filmie, którego skrytykowałbym. A ponieważ chciałem być romantyczny, tylko to przyszło mi do głowy.
- Zanim księżniczka stanie się królową, musi znaleźć swojego księcia. Albo lepiej, żeby to książę ją znalazł. - Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała w moje oczy wykrzywiając lekko usta w uśmiechu. Odwzajemniłem ten słodki gest.
- Chętnie znajdę dla siebie księżniczkę.
Brawo  Justin, jeszcze tak wielkiej głupoty ludzkiej chyba nigdy świat nie widział! A spędzasz wiele czasu z Ryanem!
- Miejmy nadzieję, że nie będziesz musiał szukać daleko.
- W sumie to myślę, że moja księżniczka jest obecnie bardzo blisko mnie - palnąłem.
W radiu usłyszałem pierwsze dźwięki Katy Perry Roar. W momencie, kiedy Clary odwróciła całe swoje ciało w moim kierunku zgrałem się równo z refrenem i nachyliłem się, by później pocałować ją.

Zaskoczona jego nagłym pocałunkiem nie oddałam go od razu, ale później moje usta zgrały się z jego niemalże idealnie, dosłownie jakby Bóg stworzył je dla siebie. Złapałam go za kark i pogłębiłam pocałunek. Uwielbiałam czuć na sobie jego wargi i to, w jaki delikatny sposób mnie dotykał. Przeniósł swoje dłonie na moją talię i kciukiem zataczał na nie delikatnie kółka. Teraz to nie był pocałunek jak ten na dole, chyba w celu zdenerwowania dziewczyn i pokazania, że nie jestem jakąś tam dziewczyną z wioski, to był raczej pocałunek w stylu „Witaj, moja seksowna”. I bardzo mi się to podobało, choć wiedziałam, że nie powinno.
Odsunęłam się od niego już po drugim refrenie, a pani Perry zaczynała śpiewać trochę delikatniej. Justin patrzył się na mnie z zachwytem, a ja poczułam jak do moich policzków napływa krew. Nie wińcie mnie, to naprawdę było krępujące! Nawet Scott tak na mnie nie patrzył!
Piosenkarka postanowiła zaśpiewać I am the champion, a Bieber razem z nią, dodał jedynie cwany uśmieszek zwiastujący to, że wygrał, a ja się przełamałam. Zaśmiałam się i uderzyłam do lekko w ramię, a chłopak udał ból, choć wiedziałam, że zapewne nawet nic nie poczuł.
- Napijesz się czegoś? Wiesz, że mamy wino? - zapytał i mrugnął.
Wiedziałam, że nie powinnam, przysięgłam sobie mając dwanaście lat (to już dostatecznie dużo, nie śmiejcie się!), że nigdy nie złamię prawa, a to, że łamałam je dość często tłumaczyłam sobie tym, że zapomniałam o konkretnym punkcie w przysiędze pozostania dobrą dziewczynką. Jednak, co mi szkodzi wypić jeden kieliszek wina? Na imprezie wypiłam o wiele, wiele więcej.
- Nalewaj.
Uśmiechnął się cwaniacko. Oh, za ten uśmiech byłabym w stanie oddać moją wypłatę. Gdybym pracowała.
- Jak sobie życzysz, księżniczko.
Ponownie się zarumieniłam. Nagadałam się o północy przy balkonie, a on to bezczelnie wykorzystał żeby mnie onieśmielić!
- Słodko się rumienisz - dodał, wciąż się uśmiechając.
- Twoje policzki też zaraz zmienią kolor jeśli nie przestaniesz gadać - zagroziłam i usiadłam na hamaku biorąc od Justina kieliszek wina.
- Już się boję!

Nigdy nie podejrzewałbym Clary o taką głowę do picia. Wypiliśmy razem trzy butelki czerwonego i jedną białego wina. Nie mogłem powiedzieć, że byłem trzeźwy, bo to nie prawda. Byłem ścięty gorzej niż na imprezie Twista. Zresztą, moja towarzyszka również.
- Justin, gdzie my będziemy spać? - zapytała.
Cóż, oboje jednak myśleliśmy racjonalnie. Żadne z nas nie gadało o pierdołach.
- Mamy tutaj pokój. O wszystkim pomyślałem, księżniczko.
Znów mogłem zobaczyć jak się rumieni. To słodkie, pomyślałem, że tak na mnie reaguje.
Sam już nie wiedziałem, co myśleć. Zachowywałem się przy niej swobodnie, mogłem być sobą, dziewczyna nie dość, że mądra, inteligentna i wszystko co najlepsze, to jeszcze niewyobrażalnie seksowna, choć nie zdaje sobie z tego sprawy, a w dodatku nie interesują ją moje pieniądze i to w jaki sposób je zarabiam. Cholera, ideał. Może jednak powinienem w to brnąć.
- Chyba jestem zmęczona - powiedziała, a ja spojrzałem na złotego Rolexa na mojej dłoni.
- Nie dziwię się, jest już trzecia nad ranem - mruknąłem. - Idź się przebierz do łazienki, pójdziemy zaraz spać.
Pokiwała głową na zgodę i weszła lekko chwiejnym krokiem do środka. Podziwiałem jej jędrne pośladki, które w obcisłej sukience eksponowały się sto razy lepiej niż dziś rano w jej shortach. Korzystając z nieobecności dziewczyny, wyciągnąłem iPhone’a i wszedłem na twittera. Dodałem post wraz z jednym z moich zdjęć i zablokowałem telefon.
- Justiiiiin! - usłyszałem kobiecy głos. - Chodź tutaj, proszę!
Posłusznie wszedłem do środka, gdzie szklane żyrandole nie świeciły mocno i panował tam dosyć ciekawy klimat. Odwróciłem się od pokoju, by zamknąć drzwi od balkonu. Pokój za mną był naprawdę świetnie urządzony, pomimo tego, że nie był jakoś bardzo wielki. Sypialnia posiadała wielki żyrandol z kryształów, czarno-srebrno-kremowe ściany i wielkie łoże małżeńskie z wieloma poduszkami. Ah tak, miałem zamiar spać z Clary, nie sam.
Kiedy się odwróciłem zaznałem szokującego widoku, a moje usta lekko się otworzyły. Na szpilkach, w samej czerwono-czarnej koronkowej bieliźnie podążała Clary. Szła w moim kierunku. Uszczypnąłem się lekko, ale wciąż byłem zaskoczony. Widok najseksowniejszej dziewczyny w samej bieliźnie niczego nie ułatwiał, a mój prywatny przyjaciel chyba zaczął się budzić. Dziewczyna podeszła do mnie ponętnym krokiem, zatrzymując się przede mną i przejeżdżając swoim palcem wskazującym od mojego barku po mój pępek. Stałem tam jak zahipnotyzowany.
- Wiesz, bo ja nie mam się w co przebrać - odrzekła i podniosła wzrok na mnie przygryzając wargę.
Mój przyjaciel był obudzony w stu procentach i nie mogłem go uśpić, choć bardzo chciałem.

* * *
Od autorki: ROZDZIAŁ BEZNADZIEJNY, wiem i przepraszam! Obiecuję, że w końcu napiszę jakiś lepszy!
W sumie jedynym plusem jest to, że zajął o wiele więcej miejsca w Wordzie niż inne, więc może chociaż długość Was zadowoli.
DZIĘKUJĘ ZA TYYYLE KOMENTARZY I WEJŚĆ! TO BARDZO MOTYWUJE DO DALSZEJ PRACY! :***
Myślę, że na koniec troszkę Was zaskoczyłam :p Sielanka jednak może się skończyć, a pojawi się drama więc spokojnie, nie będzie tak pięknie. Albo będzie. Nie wiem, nic nie powiem! TAK, "UKRADŁAM" TUTAJ STRÓJ ARIANY Z KCA 2014 :)) NIE WIŃCIE MNIE, BOSKO WYGLĄDAŁA. 
KOCHAM BARDZO I PROSZĘ O KOMENTOWANIE 
xoxox

17 komentarzy:

  1. świetny naprawdę:) nie mogę sie doczekać następnego @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! jak każdy zresztą ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny *__* Jak dla mnie taka sielanka może trwać w nieskończoność .Nie lubię dramatów ;_;

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietny rozdzial ! ;) czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno rozdział zajebisty *.* Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowny rozdział ! <3
    jeju Clary i Justin są tacy idealni *.*
    już się nie mogę doczekać kolejnego :) xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Następny idealny rozdzial! Najcudowniejsi <3 życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział, ale skończyłaś w takim momencie że nie wytrzymam :O <333 KOCHAM I CZEKAM NA NASTĘPNY RODZIAŁ!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. GENIALNY :O KOCHAM TEGO BLOGA CZEKAM CZEKAM I CZEKAM <3333 DŁUGOŚĆ JEST IDEALNA :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeżeli to twoim zdaniem jest rozdział do bani to go chyba nie czytałaś. Boże już dawno nie czytałam takiego dobrego bloga. Już nie nogę się doczekać co bd w następnym rozdziale na pewno bd ciekawie. ;D Dodawaj szybko kolejny ;P Wenyyyyyyyy

    OdpowiedzUsuń
  11. nie jest beznadziejny jest niesamowity.

    OdpowiedzUsuń
  12. KOCHAM TO! HAHAH Clary prychnęła na Selenę XD jeju ale bylo slodko, pocalowali sie *_* i na koncu jsksjskenewk , czekam nn :)))

    OdpowiedzUsuń