środa, 9 kwietnia 2014

~ 5 ~ Naprawdę musisz już iść?

Możliwe są anonimowe komentarze!
A także brak weryfikacji obrazkowej:)

Obudziłem się przez denerwujące promienie słoneczne wlatujące do mojego pokoju. Chciałem się przeciągnąć, kiedy poczułem, że coś, a raczej ktoś mi w tym przeszkadza. Otworzyłem oczy i zobaczyłem Clary przytulającą się do mojego torsu i moje ręce oplecione wokół jej drobnego ciałka. Uśmiechnąłem się na myśl o wczorajszym wieczorze. Ona naprawdę mi ufa.
Delikatnie wysunąłem rękę spod jej brzucha i sięgnąłem po mojego iPhone’a leżącego na schodkach prowadzących do łóżka - tak wiem, to nie potrzebne, ale fajnie wygląda. Godzina 9:08, trzy nieodebrane połączenia od Scootera i Ryana, 6 SMSów w tym po 3 od Brauna i Butlera. Zastanawiało mnie to, czy oni nie śpią - jest do cholery dziewiąta, a oni dzwonili przed siódmą! Nawet moje Beliebers wiedzą, że lubię długo spać, widocznie mój najlepszy przyjaciel zapomniał o kluczowych elementach mojego prywatnego życia. Stuknąłem w wiadomości i odczytałem je.

Od: Ryan  
Stary, będę w domu jakoś o 12. Daj znać kiedy wstaniesz, musimy pogadać.

Justin do cholery wstawaj nie będę czekał aż nasza gwiazdka się wyśpi!

Sam tego chciałeś, właśnie jadę do domu. Ups.

Co, co, co?! Nie, on nie może teraz przyjechać! Po pierwsze, obudzi Clary, po drugie chce z nią spędzić jeszcze trochę czasu zanim będzie musiała wrócić do domu, a on to wszystko popsuje! - przemknęło mi przez myśl. Szybko wybrałem opcję „Nowa wiadomość” i napisałem:

Do: Ryan
Nawet się nie waż przyjeżdżać! Nie obchodzi mnie, że to twój dom, obecnie nie jesteś tu mile widziany. Wstałem i żyję, pogadamy później, teraz tylko spróbuj mi przeszkadzać to posmakujesz gniewu waszej gwiazdki.

Po wysłaniu wiadomości sprawdziłem, o co chodziło Scooterowi.

Od: Boss Scooter      
Justin musiałem nieźle zapłacić żeby te zdjęcia nie dostały się do mediów, musisz mi to wszystko wyjaśnić!!

Wstawaj! Wiem, że masz wolne, ale ja ciągle pracuję i nie mogę pracować kiedy wkoło ciebie nagle pojawi się jakiś skandal! Zadzwoń albo napisz jak najprędzej.

Powiedziałem wszystko Ryanowi, nie musisz już do mnie dzwonić, on wszystko mi później wyjaśni.

Zrozumiałem, że chodziło o paparazzich robiących wczoraj zdjęcia mi i Clary. No tak, dobrze, że Scooter wie jak poradzić sobie z takimi jak oni. Moja prywatność jest już w sumie sprzedana, więc gdyby to dostało się do Internetu nie byłoby dla mnie jakimś wielkim przeżyciem, natomiast tu chodzi o kogoś więcej, niż o mnie. Chodzi o Clary. Nie pozwolę, żeby życie tej dziewczyny zmieniło się w chodzące za nią aparaty przeze mnie. Wystarczy już, że moja rodzina jest przez nich oblegana.
Wstałem z łóżka jak najciszej mogłem i skierowałem się do łazienki. Wszedłem pod prysznic i pozwoliłem sobie na chwilę relaksu. Kiedy się osuszyłem, ubrałem niebieską koszulkę z wizerunkiem ojca i syna oraz granatowe jeansy. Postawiłem na białe Supry i czarny fullcap. Nałożyłem na siebie złoty łańcuch z maską Tutenchamona po czym wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do sypialni i zobaczyłem, że Clary nadal śpi. Cichutko wszedłem do środka i wziąłem swój telefon. Poczułem, że dziewczyna zaczyna się wiercić a po chwili leniwie otworzyła oczy.
- Justin? - szepnęła cicho, prawie niesłyszalnie.
Uśmiechnąłem się delikatnie. Pocałowałem jej czoło i podobnie jak ona, szepnąłem:
- Śpij jeszcze, skarbie.
Dziewczyna tylko ziewnęła i ponownie zamknęła oczy. Zszedłem na dół po szklanych schodach do kuchni. Przygotowałem na szybko kanapki z serem i dwie kawy. Przeniosłem się na kanapę, aby po chwili usłyszeć ciche kroczki dochodzące ze strony schodów. Kiedy zorientowałem się, że to Clary, zdziwiło mnie, że nie śpi. W końcu kazałem jej jeszcze spać. Kiedy stanęła na podłodze spojrzała na mnie i uśmiechnęła się.
- Cześć Justin.
- Hej.
Wyciągnęła się, a mój żółty T-shirt podszedł jej trochę do góry. Miałem okazję chociaż przez chwilę podziwiać jej zgrabne nogi. Wcześniej mogłem robić to jedynie w sklepie widząc ją w samych shortach. W każdym razie, w mojej koszulce wyglądała słodko.
- Chodź tu do mnie, czas coś zjeść - powiedziałem machając ręką na znak, żeby podeszła.
Stawiała małe kroczki, aż w końcu usiadła na kanapie obok mnie i ponownie ziewnęła zasłaniając usta dłonią. Spojrzałem na jej idealnie zrobione paznokcie w stylu „Louboutin nails”. Zaśmiałem się z jej zmęczenia i podałem kawę.
- Wypij, na pewno cię pobudzi do życia, panno zombie.
- Ej, to nie moja wina, że porządnie zasnęłam dopiero z tobą!
Zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Co ja mogę powiedzieć, ma się ten dar kojącego snu - wskazałem na siebie szczerząc się.
Zachichotała po czym wypiła kilka łyków kawy.
- Powinnaś też coś zjeść. Zrobiłem kanapki.
- Pomyślałeś o wszystkim, łoł, naprawdę jestem pod wrażeniem - odrzekła i wzięła jedną z brzegu talerza.
Clary zjadła jedynie dwie kanapki, ja natomiast sześć. Podczas śniadania śmialiśmy się z teledysków niektórych gwiazd (przyznaję się bez bicia, że nie mogłem się uspokoić wysłuchując  komentarzy Clary do teledysku Miley „Wrecking Ball”), które akurat leciały na MTV. Przy niej czułem się jak zwykły nastolatek, nie jak Justin Bieber, którego kojarzą chyba wszyscy na świecie.

- Nie potrzebuję twoich ciuchów, akurat wzięłam ze sobą jakiś top i shorty, bo przecież miałam nocować u Liz - powiedziałam, kiedy Bieber szukał jakiejś koszulki dla mnie.
Spojrzał na mnie zdezorientowany.
- Aaa - przeciągnął nagle, zapewne przypominając sobie, jak znalazłam się w willi. - To w takim razie idź się przebrać, nie będę przeszkadzać.
Poszłam do łazienki i wyciągnęłam z torebki czarny top i białe jeansowe shorty z podwyższonym stanem. Poprawiłam makijaż dzięki korektorowi, szmince i eyelinerowi, które trzymałam w torebce, przeczesałam szczotką włosy i związałam w pół-kucyka. Wyszłam z pomieszczenia chcąc znaleźć Justina, ale moje plany przerwał telefon wydający dźwięk refrenu In the end Linkin Parku. Spojrzałam na wyświetlacz i kiedy dowiedziałam się, że to George, natychmiast odebrałam.
- Słucham? - zaczęłam kulturalnie.
- Clary, słuchaj, nie masz za dużo czasu żeby znaleźć się w domu, wysłałem rodziców do sklepu. Będą za jakieś pół godziny więc się zbieraj, Liz na pewno zrozumie - odpowiedział głos w słuchawce.
Ah, wspomniałam, że nie powiedziałam bratu, że zostaję na noc u Biebera? Jeśli nie, to teraz jest okazja, żeby o tym wspomnieć.
- Eee - przeciągnęłam - tak, zrozumie. To zaraz będę się zbierać. Dziękuję jeszcze raz. Ale jak wysłałeś ich do sklepu? Rodzice wychodzą na zakupy zawsze w soboty i to wieczorem.
- Powiedziałem, że mam dziewczynę i że chcę coś dla niej przygotować, a nie mam krewetek i jakiegoś tam sosu. Akurat leciała jego reklama na BBC, więc miałem dobrą wymówkę. A mama, jak to mama, ucieszyła się, że w końcu kogoś mam i wyszła razem z tatą.
- A ty oczywiście nie masz żadnej dziewczyny.
- Jeszcze nie - poprawił mnie. - A teraz się zbieraj i nie ma za  co.
- Okej, pa. Jeszcze raz dziękuję.
George rozłączył się a ja ruszyłam do sypialni Justina. Zdziwiona tym, że go tam nie zostałam zeszłam na dół po szklanych schodach do salonu, gdzie chłopak oglądał telewizję. Nieśmiało podeszłam do niego, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć wstał i powiedział:
- Chyba jednak wolałem cię w mojej koszulce. Odsłaniała więcej nóg.
Szybko wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w niego, ale miał dobry refleks i uchylił się przed nią.
- Ło, shawty, spokojnie! Chciałaś mnie zabić tą poduszką? Mogłem tego nie przeżyć! - mówił, przesączając sarkazmem każde słowo.
Zachichotałam i powiedziałam mu o tym, że muszę szybko wyjść. Zrobił smutną minę szczeniaczka i zapytał:
- Nie możesz jeszcze zostać?
- Jeśli nie chcę być uziemiona, to tak, muszę. A żeby nie było nieporozumień, nie chcę być uziemiona.
- No cóż, skoro musisz, to cię odwiozę. Ale najpierw daj mi swój telefon - rozkazał.
- Po co? - prychnęłam. Nie oceniajcie mnie, w końcu miał swój!
- Zapiszę ci swój numer, bo ja twój już mam - wyszczerzył się.
Chichocząc podałam mu mojego iPhone’a, a sama poszłam do hallu po moje szpilki. Nałożyłam je na stopy i stwierdziłam, że pasują do mojego stroju i że nie wyglądam tak źle.
Bieber wszedł do hallu niedługo po mnie oddając mi mojego smartphona, którego natychmiast schowałam do torebki od Chanel. Justin nie przebrał się, jedynie ubrał na siebie okulary przeciwsłoneczne. Zgadywałam w ciemno, że były to Raybany. Popatrzył na mnie, zjechał mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem i jęknął z niezadowoleniem:
- Naprawdę musisz już iść?
- Niestety.
- Odwiozę cię, jeśli zrobimy sobie słodką samojebkę.
Zgodziłam się i śmiejąc się podeszłam do niego. Wyciągnął swojego iPhone’a i objął mnie w talii. Uśmiechnęłam się i byłam bardziej niż pewna, że moje dołeczki w policzkach już się uwidoczniły. Myślałam, że Justin też się po prostu uśmiechnie czy coś, ale on odwrócił głowę w moją stronę i pocałował mój policzek. Zamurowało mnie, ale uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Chłopak pokazał mi wynik naszego modelingu i zdjęcie wyszło całkiem… słodko.
- No, i teraz możemy jechać! - zaśmiał się i zaprowadził do swojego mustanga.
Podróż minęła naprawdę miło. Justin opowiedział mi o swoich dziadkach - to naprawdę słodkie, że się o nich tak troszczy. Kiedy zaprowadziłam go pod właściwy adres, wymachując rękami i mówiąc, gdzie ma skręcić, zaparkował i popatrzył się na mnie z uśmiechem na ustach.
- Dziękuję za podwózkę - palnęłam, czując się trochę dziwnie, ponieważ on nie spuszczał ze mnie wzroku.
Pokiwał głową, ale dalej się na mnie patrzył. Przez głowę nawet przemknęło mi słowo pedofil. Naprawdę!
- Jaki masz Nick do Twittera? - zapytał nagle.
- Eeem, ordinaryclaryx - podyktowałam, troszkę zdziwiona jego nagłym pytaniem.
Wyciągnął z kieszeni swój telefon i coś w nim postukał. Po chwili przyszło mi powiadomienie z twittera. Wyciągnęłam smartphonea i przeczytałam komunikat. @justinbieber cię obserwuje.
- Jakby co, też mnie zaobserwuj. Wiesz, DM i te sprawy - puścił mi oczko.
- Zastanowię się. - Przesłałam mu buziaka w powietrzu i otworzyłam drzwi samochodu. - Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
- Nie ma za co, skarbie.
Znowu poczułam się jakoś niezręcznie, więc prędko wyszłam z auta i pomachałam mu na odchodne. Przeszukałam torebkę, aż w końcu wyciągnęłam z niej moje klucze zawieszone na tasiemce z napisem „siostrzyczka braciszka”, którą dostałam od Georga na osiemnaste urodziny. Kiedy miałam włożyć klucz do kłódki mój brat mnie wyprzedził i dynamicznie otworzył mi drzwi i wepchnął mnie do środka. Popatrzyłam na niego zszokowana jego brutalnością, ale posłusznie stanęłam w hallu.
- Co jest? - zapytałam poprawiając włosy, które przez niego rozwiały się na różne strony.
- Po pierwsze, rodzice będą lada moment, więc za chwilę musisz lecieć na górę, ale najpierw wyjaśnij mi, kto cię odwiózł? To na pewno nie było auto Liz! - odparował.
Co za szczęście, że przeczytałam wiele książek. W nich zawsze bohater znajdywał rozwiązanie. Co powiedziałby teraz Jace Herondale? - pomyślałam i od razu odpowiedziałam na zdenerwowanie brata.
- Łał, naprawdę musisz obserwować Liz, skoro wiesz, że nie dostała nowego auta - palnęłam.
- Clary, nie czas na twoje sarkastyczne teksty!
- Na nie zawsze jest czas.
- CLARISSO IMOGEN JONES! - ryknął, aż dreszcze przemknęły przez moje plecy. Nienawidziłam kiedy ktoś na mnie krzyczy, lub gdy wymawia moje drugie imię. Nie wiem, dlaczego mój tato uparł się na Imogen. To imię jest straszne!
- Dobra, spokojnie! Nie musisz wymawiać tego imienia, tak?! - odkrzyknęłam. - Panie George’u Emanuelu Jonsie, zwany także ciekawskim - zakpiłam - było to auto Malcolma.
Kiedyś jakoś z tego wybrnę - pocieszałam siebie.
- I co? Można było tak od razu? Gdyby  nie twoja zacięta walka o prywatność żadne z nas nie musiałoby używać drugiego imienia. I nigdy więcej, nigdy - podkreślił ostatnie słowo - nie mów na mnie Emanuel!
- Bo co? - Złożyłam ręce na piersi szykując się do szalonej kłótni, ale nie było nam dane jej poprowadzić.
Drzwi za mną otworzyły się, a w progu stali moi rodzice - Jocelyn i William Jones. Mama ze zdziwieniem popatrzyła na mój ubiór - oczywiście, nawet nie ściągnęłam moich szpilek - a później na mojego brata, który wciąż stał w hallu, a nie gotował w kuchni. Popatrzył na mnie ze zdenerwowaniem, dając mi tym samym do zrozumienia, że musimy wymyślić jakąś historyjkę. Cóż, w sumie nic nowego.
- Clary, kochanie, co ty robisz na dole? Ubrana? - zapytała mama.
- Miałam zamiar wyjść - odparłam, jak gdyby nigdy nic. O wiele trudniej było rozgryźć mnie, niż George’a.
- Jeszcze pół godziny temu spałaś - zauważył tato.
- No cóż, to było pół godziny temu. Wstałam, zobaczyłam że już dosyć późno, więc szybko się ubrałam i umyłam, żeby się nie spóźnić - uśmiechnęłam się.
Jak zwykle w takich sytuacjach, George nic nie mówił. To mogło wzbudzić jakieś podejrzenia w rodzicach, chociaż po minie i zachowaniu mamy wiedziałam, że ona już coś podejrzewa.
- Nie spóźnić gdzie? - dopytywał ojciec.
- Na spotkanie, matko - udałam rozdrażnioną. No, może nie kompletnie udałam, bo w sumie byłam rozdrażniona.
- Chyba nie z Liz, spotkaliśmy jej rodziców i mówili, że pojechała odebrać Melissę ze szkoły tanecznej. A wiesz, że ona uczy się w Bonita Springs*, na pewno nie zdoła wrócić w ciągu dziesięciu minut - powiedziała mama.
No i teraz musiałam coś wymyślić. Nie miałam zbyt wielu przyjaciół, byli nimi jedynie Mac i Liz, a skoro Liz nie ma, a Malcolm przed chwilą odwiózł mnie pod dom… No trudno, musiałam działać.
- Oczywiście, że nie z Liz. Idę z Malcolmem do kawiarni - wymyśliłam.
Z dumą stwierdziłam, że kłamanie idzie mi coraz lepiej.
- A ty, synku? Czemu nie gotujesz? - mama ciągnęła. - Twoja dziewczyna będzie zawiedziona, jeśli nic nie dostanie na talerzu.
Popatrzyłam na George’a, nie wiedząc czy zdoła coś wymyślić. To mój brat, który nie lubi i nie umie kłamać. No, w każdym razie dotychczas nie umiał.
- Nie będzie zawiedziona - wypowiedział szybko, prawie niezrozumiale.
- Jak to?
- Bo już nie mam dziewczyny.
Popatrzył na mnie wymownie i ruszył w głąb domu. Mama podniosła ręce i zatrzymała je na swoich ustach i ściągając buty pobiegła za Georgem krzycząc, że ta dziewczyna nie wie co straciła. Tata wszedł do środka, postawił zakupy na podłodze i ruszył do łazienki. Korzystając z okazji, wyszłam z domu cicho zamykając drzwi i ruszyłam w kierunku kawiarni. Pomimo, iż nie byłam umówiona z Millerem, miałam ochotę na porządne frappucino.
Będąc już w środku, podeszłam do lady i poprosiłam o karmelowe frappucino. Zajęłam swoje miejsce przy stoliku niedaleko okna i czekałam na kawę. Kiedy kelnerka przyszła z moim zamówieniem, poczułam wibracje w mojej torebce. Wyjęłam telefon i zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość od „Mr Sexy Bieber”. Prychnęłam, widząc, pod jaką nazwą się zapisał i przeczytałam:

Od: Mr Sexy Bieber
Nie follownęłaś mnie na tt. Czuję się oszukany shawty.

Zachichotałam, po czym zabrałam się za odpisywanie na jego wiadomość.

Siedziałem w salonie na kanapie kompletnie ignorując Ryana i jego marudzenie o nudnych programach na Nat Geo Wild. Odpoczywałem na kanapie z iPhonem w ręce i czekałem na jakiegoś nowego SMSa. No może bardziej miałem nadzieję, że moja rozmówczyni zgodzi się odpisać.
Po chwili dostałem sygnał.

Od: future mrs bieber
Nic nie obiecałam panie Sexy Bieber.

Zachichotałem na jej dobór słów i ponownie zignorowałem Butlera, który patrzył na mnie jak na jakiegoś chorego psychicznie człowieka. To prędzej ja powinienem był tak się na niego patrzeć, bo to w końcu on marudził o wielkiej rybie z Amazonki.

Do: future mrs bieber                     
Przesłałaś mi buziaka. Tak, to była obietnica.

Za chwilę otrzymałem powiadomienie z twittera. W sumie, często nie patrzyłem na nie, w końcu co chwilę ktoś mnie odznaczał i dodawał posty do ulubionych lub zaczynał obserwować. Ale tym razem spojrzałem na powiadomienia i pod postem Scootera o moim nadchodzącym video do „All that matters”**, była bardzo ciekawa wiadomość.
@ordinaryclaryx cię obserwuje.
Dosłownie nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale wyszczerzyłem się do ekranu telefonu i nie mogłem zdjąć z twarzy uśmiechu. Wszedłem jak najszybciej na jej profil i klikając odpowiednie okienka wysłałem jej DM.

@justinbieber: swagyyyy
@justinbieber: gdzie jesteś?
@justinbieber: i nie zmieniaj nazwy kontaktu bo się obrażę!

Nie wińcie mnie za moje pierwsze wiadomości do niej. Nie wiedziałem, co mam napisać a swagy zawsze naprawia sytuację i zapewnia pozycję wygraną w rozmowie.

@ordinaryclaryx: siedzę samotnie w kawiarni :((                                              
@ordinaryclaryx: plus, nie zmienię nazwy jeśli powiesz mi, jak ty masz mnie zapisaną

Ręce zaczęły  mi się pocić. Przecież nie mogłem jej od tak napisać, że zapisałem ją jako przyszłą panią Bieber. Jeszcze wzięłaby mnie za pedofila!

@justinbieber: nie chcesz wiedzieć

Pochwaliłem się w duchu za tak dobrą odpowiedź. Wiedziałem, że nie będzie drążyć tematu, więc napisałem coś jeszcze.

@justinbieber: sama i to w kawiarni? shawty tak nie może być, może powinienem do ciebie przyjechać i pokazać ci gdzie i jak jada Justin Bieber?

Tak, bardzo chciałem ją ponownie zobaczyć. Miałem nadzieję na randkę, i to nie taką zwykłą. Jestem w końcu Justin kurwa Bieber i jeśli lubię jakąś dziewczynę, to nie pozwolę jej odejść tak łatwo.

@ordinaryclaryx: w sumie to czemu nie ;)
@ordinaryclaryx: oczywiście mam nadzieję, że wiesz, że musisz po mnie przyjechać :))

- No tak, ale o której? - zapytałem na głos.
Kiedy doszło do mnie to, co właśnie zrobiłem, walnąłem ręką w moje czoło. Mój przyjaciel popatrzył na mnie jeszcze gorzej niż wcześniej i wyszeptał jedynie:
- Matko boska, co za chory człowiek…
Nie chciałem mu ripostować, więc wróciłem do twittera.

@justinbieber: jasne, będę po Ciebie punktualnie o 8 pm :* do zobaczenia skarbie

Pomimo tego, iż odpisała jedynie krótkim „c u :*”***, czułem się bardzo szczęśliwy. Naprawdę - bardzo.

*Bonita Springs - miasto na Florydzie, leżące niedaleko od miejsca zamieszkania Clary - Marco Island. Jest większe i ma bardzo dużo szkół baletowych, stąd przyszedł mi pomysł, aby umieścić tam szkołę taneczną Melissy. 
** W opowiadaniu jeszcze nie było premiery All that matters :)
*** "c u" to często używany skrót w Ameryce, oznaczający "see you", czyli "do zobaczenia" :)


* * *

Dziękuję za tyyyle komentarzy! :) Z powodu, że tak ładnie komentowaliście, dodaję rozdział wcześniej niż zamierzałam. Następny pojawi się w trochę dłuższym odstępie czasu (około 12, 13 dni). 
Mam nadzieję, że nie przeszkadzają Wam SMSy ani DM-ki bohaterów? :) Chciałam jakoś wzbogacić opowiadanie i przyszedł mi taki oto pomysł! Co o tym sądzicie? 
Pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego co najlepsze w naszym wspaniałym miesiącu kwietniu! 
xoxox

22 komentarze:

  1. ŚWIEEEEEEEEEEEENTY <3 CZEKAM NA NASTĘPNY:) @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny pomysł z tymi sms'ami i DM'ami serio wzbogaca i fajnie się czyta. Rozdział jak zawsze meeeeeegaaaaaa no po prostu brak słów też bym chciała tak pisać ale już się nie rozczulajmy. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału już mnie ciekawość zżera. ;D Wenyyyyyy ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. już chce następny haha :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochaam to ! <3 czekam ma nn *__*

    OdpowiedzUsuń
  5. cudnie piszesz!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny :) Czekam na next <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. jejku, ten blog jest swietny jdhvjedbifjzsfdjhjj
    rozdzial tez swietny! + mysle, ze Jutin zakochuję sie w niej pomału aww

    śledzę Cię od niedawna i chcialam zapytac, czy moglabys mnie informowac, o kolejnych rozdzialach na tt, czy coś? :)
    Moja nazwa: luuv_my_riri

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, nic nie zdradzę co do Justina! :**
      Oczywiście, nie ma problemu, informuję z tt z mojego nieużywanego konta, więc spokojnie! :) Łatwiej byłoby gdybyś zapisała się do zakładki "informowani", ale dodam Cię tam, nie musisz już się zapisywać. :)
      Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze! <3 To strrrrrasznie motywuje. :)

      Usuń
    2. oh, tak. niepomyśałam o tej zakładce :d ale pisalam komentarz i przypomnialo mi sie, ze chcialam byc informowana i tak wyszlo :)
      dziekuje za dodane mnie do informowanych ;* tak czy siak, przepraszam za utrudianie sprawy :)
      +ty nie musisz dziekowac, ze komentuje, bo to ff jest genialne i juz nie moge sie doczekac nowego rozdzialu :D odwiedzam Cie codziennie (+nabijam wyświetlenia :D) i wyczekuje nowego rozdzialu, ale dzisiaj tak jakos mnie ciagnelo, zeby przeczytac komentarze i zpbaczylam, ze odpisalas na moj :)

      @luuv_my_riri xx

      Usuń
  8. Aż tyle ? ;c a rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możliwe, że dodam wcześniej jeśli będziecie ładnie komentować! :))

      Usuń
  9. Jasne ze nie przeszkadzaja SMSy :) oj dzieje się :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział,piszesz niesamowicie.Zapraszam do siebie
    http://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham to jak.piszesz

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział *-*
    Mam nadzieję, że następny będzie troszkę dłuższy, ale niczego nie wymagam tylko by kolejne rozdziały były na tym poziomie co dotychczasowe, bądź wyższym :)
    Czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chce dalej, świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  14. Swietnyyyyyy! *-*

    OdpowiedzUsuń