Możliwe są anonimowe komentarze!
A także brak weryfikacji obrazkowej:)
Obudziłem
się przez denerwujące promienie słoneczne wlatujące do mojego pokoju. Chciałem
się przeciągnąć, kiedy poczułem, że coś, a raczej ktoś mi w tym przeszkadza.
Otworzyłem oczy i zobaczyłem Clary przytulającą się do mojego torsu i moje ręce
oplecione wokół jej drobnego ciałka. Uśmiechnąłem się na myśl o wczorajszym
wieczorze. Ona naprawdę mi ufa.
Delikatnie
wysunąłem rękę spod jej brzucha i sięgnąłem po mojego iPhone’a leżącego na
schodkach prowadzących do łóżka - tak wiem, to nie potrzebne, ale fajnie
wygląda. Godzina 9:08, trzy nieodebrane połączenia od Scootera i Ryana, 6 SMSów
w tym po 3 od Brauna i Butlera. Zastanawiało mnie to, czy oni nie śpią - jest
do cholery dziewiąta, a oni dzwonili przed siódmą! Nawet moje Beliebers wiedzą,
że lubię długo spać, widocznie mój najlepszy przyjaciel zapomniał o kluczowych
elementach mojego prywatnego życia. Stuknąłem w wiadomości i odczytałem je.
Od: Ryan
Stary, będę w domu jakoś o 12. Daj znać
kiedy wstaniesz, musimy pogadać.
Justin do cholery wstawaj nie będę czekał
aż nasza gwiazdka się wyśpi!
Sam tego chciałeś, właśnie jadę do domu.
Ups.
Co, co,
co?! Nie, on nie może teraz przyjechać! Po pierwsze, obudzi Clary, po drugie
chce z nią spędzić jeszcze trochę czasu zanim będzie musiała wrócić do domu, a
on to wszystko popsuje! - przemknęło mi przez myśl. Szybko wybrałem opcję „Nowa
wiadomość” i napisałem:
Do: Ryan
Nawet się nie waż przyjeżdżać! Nie
obchodzi mnie, że to twój dom, obecnie nie jesteś tu mile widziany. Wstałem i
żyję, pogadamy później, teraz tylko spróbuj mi przeszkadzać to posmakujesz
gniewu waszej gwiazdki.
Po
wysłaniu wiadomości sprawdziłem, o co chodziło Scooterowi.
Od: Boss Scooter
Justin musiałem nieźle zapłacić żeby te
zdjęcia nie dostały się do mediów, musisz mi to wszystko wyjaśnić!!
Wstawaj! Wiem, że masz wolne, ale ja
ciągle pracuję i nie mogę pracować kiedy wkoło ciebie nagle pojawi się jakiś
skandal! Zadzwoń albo napisz jak najprędzej.
Powiedziałem wszystko Ryanowi, nie musisz
już do mnie dzwonić, on wszystko mi później wyjaśni.
Zrozumiałem,
że chodziło o paparazzich robiących wczoraj zdjęcia mi i Clary. No tak, dobrze,
że Scooter wie jak poradzić sobie z takimi jak oni. Moja prywatność jest już w
sumie sprzedana, więc gdyby to dostało się do Internetu nie byłoby dla mnie
jakimś wielkim przeżyciem, natomiast tu chodzi o kogoś więcej, niż o mnie.
Chodzi o Clary. Nie pozwolę, żeby życie tej dziewczyny zmieniło się w chodzące
za nią aparaty przeze mnie. Wystarczy już, że moja rodzina jest przez nich
oblegana.
Wstałem
z łóżka jak najciszej mogłem i skierowałem się do łazienki. Wszedłem pod
prysznic i pozwoliłem sobie na chwilę relaksu. Kiedy się osuszyłem, ubrałem
niebieską koszulkę z wizerunkiem ojca i syna oraz granatowe jeansy. Postawiłem
na białe Supry i czarny fullcap. Nałożyłem na siebie złoty łańcuch z maską
Tutenchamona po czym wyszedłem z łazienki. Skierowałem się do sypialni i
zobaczyłem, że Clary nadal śpi. Cichutko wszedłem do środka i wziąłem swój
telefon. Poczułem, że dziewczyna zaczyna się wiercić a po chwili leniwie
otworzyła oczy.
-
Justin? - szepnęła cicho, prawie niesłyszalnie.
Uśmiechnąłem
się delikatnie. Pocałowałem jej czoło i podobnie jak ona, szepnąłem:
- Śpij
jeszcze, skarbie.
Dziewczyna
tylko ziewnęła i ponownie zamknęła oczy. Zszedłem na dół po szklanych schodach
do kuchni. Przygotowałem na szybko kanapki z serem i dwie kawy. Przeniosłem się
na kanapę, aby po chwili usłyszeć ciche kroczki dochodzące ze strony schodów.
Kiedy zorientowałem się, że to Clary, zdziwiło mnie, że nie śpi. W końcu
kazałem jej jeszcze spać. Kiedy stanęła na podłodze spojrzała na mnie i
uśmiechnęła się.
- Cześć
Justin.
- Hej.
Wyciągnęła
się, a mój żółty T-shirt podszedł jej trochę do góry. Miałem okazję chociaż
przez chwilę podziwiać jej zgrabne nogi. Wcześniej mogłem robić to jedynie w
sklepie widząc ją w samych shortach. W każdym razie, w mojej koszulce wyglądała
słodko.
- Chodź
tu do mnie, czas coś zjeść - powiedziałem machając ręką na znak, żeby podeszła.
Stawiała
małe kroczki, aż w końcu usiadła na kanapie obok mnie i ponownie ziewnęła
zasłaniając usta dłonią. Spojrzałem na jej idealnie zrobione paznokcie w stylu „Louboutin
nails”. Zaśmiałem się z jej zmęczenia i podałem kawę.
- Wypij,
na pewno cię pobudzi do życia, panno zombie.
- Ej, to
nie moja wina, że porządnie zasnęłam dopiero z tobą!
Zrobiło
mi się ciepło na sercu.
- Co ja
mogę powiedzieć, ma się ten dar kojącego snu - wskazałem na siebie szczerząc
się.
Zachichotała
po czym wypiła kilka łyków kawy.
-
Powinnaś też coś zjeść. Zrobiłem kanapki.
-
Pomyślałeś o wszystkim, łoł, naprawdę jestem pod wrażeniem - odrzekła i wzięła
jedną z brzegu talerza.
Clary
zjadła jedynie dwie kanapki, ja natomiast sześć. Podczas śniadania śmialiśmy
się z teledysków niektórych gwiazd (przyznaję się bez bicia, że nie mogłem się
uspokoić wysłuchując komentarzy Clary do
teledysku Miley „Wrecking Ball”), które akurat leciały na MTV. Przy niej czułem
się jak zwykły nastolatek, nie jak Justin Bieber, którego kojarzą chyba wszyscy
na świecie.
- Nie
potrzebuję twoich ciuchów, akurat wzięłam ze sobą jakiś top i shorty, bo
przecież miałam nocować u Liz - powiedziałam, kiedy Bieber szukał jakiejś
koszulki dla mnie.
Spojrzał
na mnie zdezorientowany.
- Aaa -
przeciągnął nagle, zapewne przypominając sobie, jak znalazłam się w willi. - To
w takim razie idź się przebrać, nie będę przeszkadzać.
Poszłam
do łazienki i wyciągnęłam z torebki czarny top i białe jeansowe shorty z
podwyższonym stanem. Poprawiłam makijaż dzięki korektorowi, szmince i
eyelinerowi, które trzymałam w torebce, przeczesałam szczotką włosy i związałam
w pół-kucyka. Wyszłam z pomieszczenia chcąc znaleźć Justina, ale moje plany przerwał
telefon wydający dźwięk refrenu In the
end Linkin Parku. Spojrzałam na wyświetlacz i kiedy dowiedziałam się, że to
George, natychmiast odebrałam.
-
Słucham? - zaczęłam kulturalnie.
- Clary,
słuchaj, nie masz za dużo czasu żeby znaleźć się w domu, wysłałem rodziców do
sklepu. Będą za jakieś pół godziny więc się zbieraj, Liz na pewno zrozumie -
odpowiedział głos w słuchawce.
Ah,
wspomniałam, że nie powiedziałam bratu, że zostaję na noc u Biebera? Jeśli nie,
to teraz jest okazja, żeby o tym wspomnieć.
- Eee -
przeciągnęłam - tak, zrozumie. To zaraz będę się zbierać. Dziękuję jeszcze raz.
Ale jak wysłałeś ich do sklepu? Rodzice wychodzą na zakupy zawsze w soboty i to
wieczorem.
-
Powiedziałem, że mam dziewczynę i że chcę coś dla niej przygotować, a nie mam
krewetek i jakiegoś tam sosu. Akurat leciała jego reklama na BBC, więc miałem
dobrą wymówkę. A mama, jak to mama, ucieszyła się, że w końcu kogoś mam i wyszła razem z tatą.
- A ty
oczywiście nie masz żadnej dziewczyny.
-
Jeszcze nie - poprawił mnie. - A teraz się zbieraj i nie ma za co.
- Okej,
pa. Jeszcze raz dziękuję.
George
rozłączył się a ja ruszyłam do sypialni Justina. Zdziwiona tym, że go tam nie
zostałam zeszłam na dół po szklanych schodach do salonu, gdzie chłopak oglądał
telewizję. Nieśmiało podeszłam do niego, ale zanim zdążyłam coś powiedzieć
wstał i powiedział:
- Chyba
jednak wolałem cię w mojej koszulce. Odsłaniała więcej nóg.
Szybko
wzięłam poduszkę i rzuciłam nią w niego, ale miał dobry refleks i uchylił się
przed nią.
- Ło,
shawty, spokojnie! Chciałaś mnie zabić tą poduszką? Mogłem tego nie przeżyć! -
mówił, przesączając sarkazmem każde słowo.
Zachichotałam
i powiedziałam mu o tym, że muszę szybko wyjść. Zrobił smutną minę szczeniaczka
i zapytał:
- Nie
możesz jeszcze zostać?
- Jeśli
nie chcę być uziemiona, to tak, muszę. A żeby nie było nieporozumień, nie chcę
być uziemiona.
- No
cóż, skoro musisz, to cię odwiozę. Ale najpierw daj mi swój telefon - rozkazał.
- Po co?
- prychnęłam. Nie oceniajcie mnie, w końcu miał swój!
-
Zapiszę ci swój numer, bo ja twój już mam - wyszczerzył się.
Chichocząc
podałam mu mojego iPhone’a, a sama poszłam do hallu po moje szpilki. Nałożyłam
je na stopy i stwierdziłam, że pasują do mojego stroju i że nie wyglądam tak
źle.
Bieber
wszedł do hallu niedługo po mnie oddając mi mojego smartphona, którego
natychmiast schowałam do torebki od Chanel. Justin nie przebrał się, jedynie
ubrał na siebie okulary przeciwsłoneczne. Zgadywałam w ciemno, że były to
Raybany. Popatrzył na mnie, zjechał mnie wzrokiem od góry do dołu i z powrotem
i jęknął z niezadowoleniem:
-
Naprawdę musisz już iść?
-
Niestety.
-
Odwiozę cię, jeśli zrobimy sobie słodką samojebkę.
Zgodziłam
się i śmiejąc się podeszłam do niego. Wyciągnął swojego iPhone’a i objął mnie w
talii. Uśmiechnęłam się i byłam bardziej niż pewna, że moje dołeczki w
policzkach już się uwidoczniły. Myślałam, że Justin też się po prostu
uśmiechnie czy coś, ale on odwrócił głowę w moją stronę i pocałował mój
policzek. Zamurowało mnie, ale uśmiech nie zszedł z mojej twarzy. Chłopak
pokazał mi wynik naszego modelingu i zdjęcie wyszło całkiem… słodko.
- No, i
teraz możemy jechać! - zaśmiał się i zaprowadził do swojego mustanga.
Podróż
minęła naprawdę miło. Justin opowiedział mi o swoich dziadkach - to naprawdę
słodkie, że się o nich tak troszczy. Kiedy zaprowadziłam go pod właściwy adres,
wymachując rękami i mówiąc, gdzie ma skręcić, zaparkował i popatrzył się na
mnie z uśmiechem na ustach.
-
Dziękuję za podwózkę - palnęłam, czując się trochę dziwnie, ponieważ on nie
spuszczał ze mnie wzroku.
Pokiwał
głową, ale dalej się na mnie patrzył. Przez głowę nawet przemknęło mi słowo pedofil. Naprawdę!
- Jaki
masz Nick do Twittera? - zapytał nagle.
- Eeem,
ordinaryclaryx - podyktowałam, troszkę zdziwiona jego nagłym pytaniem.
Wyciągnął
z kieszeni swój telefon i coś w nim postukał. Po chwili przyszło mi
powiadomienie z twittera. Wyciągnęłam smartphonea i przeczytałam komunikat. @justinbieber cię obserwuje.
- Jakby
co, też mnie zaobserwuj. Wiesz, DM i te sprawy - puścił mi oczko.
-
Zastanowię się. - Przesłałam mu buziaka w powietrzu i otworzyłam drzwi
samochodu. - Jeszcze raz dziękuję za wszystko.
- Nie ma
za co, skarbie.
Znowu
poczułam się jakoś niezręcznie, więc prędko wyszłam z auta i pomachałam mu na
odchodne. Przeszukałam torebkę, aż w końcu wyciągnęłam z niej moje klucze
zawieszone na tasiemce z napisem „siostrzyczka braciszka”, którą dostałam od
Georga na osiemnaste urodziny. Kiedy miałam włożyć klucz do kłódki mój brat mnie
wyprzedził i dynamicznie otworzył mi drzwi i wepchnął mnie do środka.
Popatrzyłam na niego zszokowana jego brutalnością, ale posłusznie stanęłam w
hallu.
- Co
jest? - zapytałam poprawiając włosy, które przez niego rozwiały się na różne
strony.
- Po
pierwsze, rodzice będą lada moment, więc za chwilę musisz lecieć na górę, ale
najpierw wyjaśnij mi, kto cię odwiózł? To na pewno nie było auto Liz! -
odparował.
Co za
szczęście, że przeczytałam wiele książek. W nich zawsze bohater znajdywał
rozwiązanie. Co powiedziałby teraz Jace
Herondale? - pomyślałam i od razu odpowiedziałam na zdenerwowanie brata.
- Łał,
naprawdę musisz obserwować Liz, skoro wiesz, że nie dostała nowego auta -
palnęłam.
- Clary,
nie czas na twoje sarkastyczne teksty!
- Na nie
zawsze jest czas.
-
CLARISSO IMOGEN JONES! - ryknął, aż dreszcze przemknęły przez moje plecy.
Nienawidziłam kiedy ktoś na mnie krzyczy, lub gdy wymawia moje drugie imię. Nie
wiem, dlaczego mój tato uparł się na Imogen. To imię jest straszne!
- Dobra,
spokojnie! Nie musisz wymawiać tego imienia,
tak?! - odkrzyknęłam. - Panie George’u Emanuelu Jonsie, zwany także ciekawskim
- zakpiłam - było to auto Malcolma.
Kiedyś
jakoś z tego wybrnę - pocieszałam siebie.
- I co?
Można było tak od razu? Gdyby nie twoja
zacięta walka o prywatność żadne z nas nie musiałoby używać drugiego imienia. I
nigdy więcej, nigdy - podkreślił ostatnie słowo - nie mów na mnie Emanuel!
- Bo co?
- Złożyłam ręce na piersi szykując się do szalonej kłótni, ale nie było nam
dane jej poprowadzić.
Drzwi za
mną otworzyły się, a w progu stali moi rodzice - Jocelyn i William Jones. Mama
ze zdziwieniem popatrzyła na mój ubiór - oczywiście, nawet nie ściągnęłam moich
szpilek - a później na mojego brata, który wciąż stał w hallu, a nie gotował w
kuchni. Popatrzył na mnie ze zdenerwowaniem, dając mi tym samym do zrozumienia,
że musimy wymyślić jakąś historyjkę. Cóż, w sumie nic nowego.
- Clary,
kochanie, co ty robisz na dole? Ubrana? - zapytała mama.
- Miałam
zamiar wyjść - odparłam, jak gdyby nigdy nic. O wiele trudniej było rozgryźć
mnie, niż George’a.
-
Jeszcze pół godziny temu spałaś - zauważył tato.
- No
cóż, to było pół godziny temu. Wstałam, zobaczyłam że już dosyć późno, więc
szybko się ubrałam i umyłam, żeby się nie spóźnić - uśmiechnęłam się.
Jak
zwykle w takich sytuacjach, George nic nie mówił. To mogło wzbudzić jakieś
podejrzenia w rodzicach, chociaż po minie i zachowaniu mamy wiedziałam, że ona
już coś podejrzewa.
- Nie
spóźnić gdzie? - dopytywał ojciec.
- Na
spotkanie, matko - udałam rozdrażnioną. No, może nie kompletnie udałam, bo w
sumie byłam rozdrażniona.
- Chyba
nie z Liz, spotkaliśmy jej rodziców i mówili, że pojechała odebrać Melissę ze
szkoły tanecznej. A wiesz, że ona uczy się w Bonita Springs*, na pewno nie
zdoła wrócić w ciągu dziesięciu minut - powiedziała mama.
No i
teraz musiałam coś wymyślić. Nie miałam zbyt wielu przyjaciół, byli nimi
jedynie Mac i Liz, a skoro Liz nie ma, a Malcolm przed chwilą odwiózł mnie pod
dom… No trudno, musiałam działać.
-
Oczywiście, że nie z Liz. Idę z Malcolmem do kawiarni - wymyśliłam.
Z dumą
stwierdziłam, że kłamanie idzie mi coraz lepiej.
- A ty,
synku? Czemu nie gotujesz? - mama ciągnęła. - Twoja dziewczyna będzie
zawiedziona, jeśli nic nie dostanie na talerzu.
Popatrzyłam
na George’a, nie wiedząc czy zdoła coś wymyślić. To mój brat, który nie lubi i
nie umie kłamać. No, w każdym razie dotychczas nie umiał.
- Nie
będzie zawiedziona - wypowiedział szybko, prawie niezrozumiale.
- Jak
to?
- Bo już
nie mam dziewczyny.
Popatrzył
na mnie wymownie i ruszył w głąb domu. Mama podniosła ręce i zatrzymała je na
swoich ustach i ściągając buty pobiegła za Georgem krzycząc, że ta dziewczyna nie
wie co straciła. Tata wszedł do środka, postawił zakupy na podłodze i ruszył do
łazienki. Korzystając z okazji, wyszłam z domu cicho zamykając drzwi i ruszyłam
w kierunku kawiarni. Pomimo, iż nie byłam umówiona z Millerem, miałam ochotę na
porządne frappucino.
Będąc
już w środku, podeszłam do lady i poprosiłam o karmelowe frappucino. Zajęłam
swoje miejsce przy stoliku niedaleko okna i czekałam na kawę. Kiedy kelnerka
przyszła z moim zamówieniem, poczułam wibracje w mojej torebce. Wyjęłam telefon
i zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość od „Mr Sexy Bieber”.
Prychnęłam, widząc, pod jaką nazwą się zapisał i przeczytałam:
Od: Mr Sexy Bieber
Nie follownęłaś mnie na tt. Czuję się
oszukany shawty.
Zachichotałam,
po czym zabrałam się za odpisywanie na jego wiadomość.
Siedziałem
w salonie na kanapie kompletnie ignorując Ryana i jego marudzenie o nudnych
programach na Nat Geo Wild. Odpoczywałem na kanapie z iPhonem w ręce i czekałem
na jakiegoś nowego SMSa. No może bardziej miałem nadzieję, że moja rozmówczyni
zgodzi się odpisać.
Po
chwili dostałem sygnał.
Od: future mrs bieber
Nic nie obiecałam panie Sexy Bieber.
Zachichotałem
na jej dobór słów i ponownie zignorowałem Butlera, który patrzył na mnie jak na
jakiegoś chorego psychicznie człowieka. To prędzej ja powinienem był tak się na
niego patrzeć, bo to w końcu on marudził o wielkiej rybie z Amazonki.
Do: future mrs bieber
Przesłałaś mi buziaka. Tak, to była
obietnica.
Za
chwilę otrzymałem powiadomienie z twittera. W sumie, często nie patrzyłem na
nie, w końcu co chwilę ktoś mnie odznaczał i dodawał posty do ulubionych lub
zaczynał obserwować. Ale tym razem spojrzałem na powiadomienia i pod postem
Scootera o moim nadchodzącym video do „All that matters”**, była bardzo ciekawa
wiadomość.
@ordinaryclaryx cię obserwuje.
Dosłownie
nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale wyszczerzyłem się do ekranu telefonu i nie
mogłem zdjąć z twarzy uśmiechu. Wszedłem jak najszybciej na jej profil i
klikając odpowiednie okienka wysłałem jej DM.
@justinbieber: swagyyyy
@justinbieber: gdzie jesteś?
@justinbieber: i nie zmieniaj nazwy
kontaktu bo się obrażę!
Nie
wińcie mnie za moje pierwsze wiadomości do niej. Nie wiedziałem, co mam napisać
a swagy zawsze naprawia sytuację i zapewnia pozycję wygraną w rozmowie.
@ordinaryclaryx: siedzę samotnie w
kawiarni :((
@ordinaryclaryx: plus, nie zmienię nazwy
jeśli powiesz mi, jak ty masz mnie zapisaną
Ręce zaczęły mi się pocić. Przecież nie mogłem jej od tak
napisać, że zapisałem ją jako przyszłą panią Bieber. Jeszcze wzięłaby mnie za
pedofila!
@justinbieber: nie chcesz wiedzieć
Pochwaliłem
się w duchu za tak dobrą odpowiedź. Wiedziałem, że nie będzie drążyć tematu,
więc napisałem coś jeszcze.
@justinbieber: sama i to w kawiarni?
shawty tak nie może być, może powinienem do ciebie przyjechać i pokazać ci
gdzie i jak jada Justin Bieber?
Tak,
bardzo chciałem ją ponownie zobaczyć. Miałem nadzieję na randkę, i to nie taką
zwykłą. Jestem w końcu Justin kurwa Bieber i jeśli lubię jakąś dziewczynę, to
nie pozwolę jej odejść tak łatwo.
@ordinaryclaryx: w sumie to czemu nie ;)
@ordinaryclaryx: oczywiście mam nadzieję,
że wiesz, że musisz po mnie przyjechać :))
- No
tak, ale o której? - zapytałem na głos.
Kiedy
doszło do mnie to, co właśnie zrobiłem, walnąłem ręką w moje czoło. Mój
przyjaciel popatrzył na mnie jeszcze gorzej niż wcześniej i wyszeptał jedynie:
- Matko
boska, co za chory człowiek…
Nie
chciałem mu ripostować, więc wróciłem do twittera.
@justinbieber: jasne, będę po Ciebie
punktualnie o 8 pm :* do zobaczenia skarbie
Pomimo
tego, iż odpisała jedynie krótkim „c u :*”***, czułem się bardzo szczęśliwy.
Naprawdę - bardzo.
*Bonita Springs - miasto na Florydzie, leżące niedaleko od miejsca zamieszkania Clary - Marco Island. Jest większe i ma bardzo dużo szkół baletowych, stąd przyszedł mi pomysł, aby umieścić tam szkołę taneczną Melissy.
** W opowiadaniu jeszcze nie było premiery All that matters :)
*** "c u" to często używany skrót w Ameryce, oznaczający "see you", czyli "do zobaczenia" :)
* * *
Dziękuję za tyyyle komentarzy! :) Z powodu, że tak ładnie komentowaliście, dodaję rozdział wcześniej niż zamierzałam. Następny pojawi się w trochę dłuższym odstępie czasu (około 12, 13 dni).
Mam nadzieję, że nie przeszkadzają Wam SMSy ani DM-ki bohaterów? :) Chciałam jakoś wzbogacić opowiadanie i przyszedł mi taki oto pomysł! Co o tym sądzicie?
Pozdrawiam i życzę Wam wszystkiego co najlepsze w naszym wspaniałym miesiącu kwietniu!
xoxox
ŚWIEEEEEEEEEEEENTY <3 CZEKAM NA NASTĘPNY:) @ilysm_jb_smg
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z tymi sms'ami i DM'ami serio wzbogaca i fajnie się czyta. Rozdział jak zawsze meeeeeegaaaaaa no po prostu brak słów też bym chciała tak pisać ale już się nie rozczulajmy. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału już mnie ciekawość zżera. ;D Wenyyyyyy ;P
OdpowiedzUsuńjuż chce następny haha :)
OdpowiedzUsuńKochaam to ! <3 czekam ma nn *__*
OdpowiedzUsuńcudnie piszesz!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :) Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńheartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com
jejku, ten blog jest swietny jdhvjedbifjzsfdjhjj
OdpowiedzUsuńrozdzial tez swietny! + mysle, ze Jutin zakochuję sie w niej pomału aww
śledzę Cię od niedawna i chcialam zapytac, czy moglabys mnie informowac, o kolejnych rozdzialach na tt, czy coś? :)
Moja nazwa: luuv_my_riri
Ups, nic nie zdradzę co do Justina! :**
UsuńOczywiście, nie ma problemu, informuję z tt z mojego nieużywanego konta, więc spokojnie! :) Łatwiej byłoby gdybyś zapisała się do zakładki "informowani", ale dodam Cię tam, nie musisz już się zapisywać. :)
Dziękuję za te wszystkie miłe komentarze! <3 To strrrrrasznie motywuje. :)
oh, tak. niepomyśałam o tej zakładce :d ale pisalam komentarz i przypomnialo mi sie, ze chcialam byc informowana i tak wyszlo :)
Usuńdziekuje za dodane mnie do informowanych ;* tak czy siak, przepraszam za utrudianie sprawy :)
+ty nie musisz dziekowac, ze komentuje, bo to ff jest genialne i juz nie moge sie doczekac nowego rozdzialu :D odwiedzam Cie codziennie (+nabijam wyświetlenia :D) i wyczekuje nowego rozdzialu, ale dzisiaj tak jakos mnie ciagnelo, zeby przeczytac komentarze i zpbaczylam, ze odpisalas na moj :)
@luuv_my_riri xx
Kocham to.!
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńAż tyle ? ;c a rozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuńMożliwe, że dodam wcześniej jeśli będziecie ładnie komentować! :))
UsuńJasne ze nie przeszkadzaja SMSy :) oj dzieje się :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,piszesz niesamowicie.Zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńhttp://niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com/
Świetny
OdpowiedzUsuńKocham to jak.piszesz
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *-*
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następny będzie troszkę dłuższy, ale niczego nie wymagam tylko by kolejne rozdziały były na tym poziomie co dotychczasowe, bądź wyższym :)
Czekam na następny rozdział
Cudowny ^^
OdpowiedzUsuńJa chce dalej, świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńo jezu, jezu!!!
OdpowiedzUsuńSwietnyyyyyy! *-*
OdpowiedzUsuń