piątek, 4 kwietnia 2014

~ 4 ~ Ja tego chcę, ty tego chcesz.

Notka pod rozdziałem, PROSZĘ PRZECZYTAJ! :)

Stałem w drzwiach nieco oszołomiony. Przede mną stała Clary i Miller całujący się, a ponoć on jest jedynie jej przyjacielem. Sam nie wiem, czego oczekiwałem - przecież nie znaliśmy się, a te pocałunki były spowodowane jedynie przez jakąś durną grę. Ale czułem, że znaczyły jednak coś więcej, przynajmniej dla mnie. Naprawdę ją polubiłem.
Ruszyłem do przodu, chcąc wyjść na zewnątrz i ogarnąć sobie to wszystko. Może za dużo wymagałem? Prawda, chciałem się z nią umówić, ale jeśli ona odmówiłaby to wyszedłbym na głupca. Przechodząc koło niej, mruknąłem tylko ciche „przepraszam” i udałem się w kierunku schodów.
- Justin! - usłyszałem za sobą kobiecy krzyk. - Justin, zaczekaj! Cholera, Justin!
Nie miałem zamiaru czekać. Po prostu szedłem wciąż w dół schodów, nie mogąc się doczekać aż wyjdę na świeże powietrze i odetchnę z ulgą. Ale głos Clary nie dawał za wygraną.
- Justin!
Byłem jak w transie. Moje nogi wciąż szły do wielkich, drewnianych drzwi. Pozostało tylko kilka kroków. W końcu ciągnąc mocno za klamkę znalazłem się na dworze. Czekałem, aby usłyszeć huk drzwi, ale zamiast tego ktoś delikatnie je zamknął.
- Justin, proszę, porozmawiaj ze mną - powiedziała spokojnie Clary.
Odwróciłem się i spojrzałem w jej twarz.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Przeciwnie, mamy. Posłuchaj, jedną z moich życiowych zasad jest…
- Nie chcę słuchać twoich życiowych zasad! - burknąłem.
- Wysłuchaj mnie, Justin. Jedną z moich życiowych zasad jest to, aby nie całować chłopaka, którego prawie nie znam. Dla nikogo nie złamałam tej zasady, zrobiłam to tylko z tobą. - Do czego ona zmierza? - I nie żałuję, wręcz na odwrót. Mam zamiar zrobić to ponownie - zakończyła, podchodząc do mnie i dotykając dłonią mojej szyi zbliżyła swoją twarz do mojej i pocałowała.
Byłem nieźle zdziwiony. Cholera, jakkolwiek to nie zabrzmi, ona łamała swoje życiowe zasady dla mnie, chociaż wcale mnie nie znała. Był to swego rodzaju zaszczyt.
Swoje ręce przeniosłem na jej biodra i okrężnymi ruchami kciuka pieściłem jej delikatną skórę, która pachniała perfumami od Christiny Aguilery. Clary natomiast przeniosła dłonie na moją szyję, przyciągając mnie jeszcze bardziej do siebie. Pogłębiłem pocałunek, a nasze języki stoczyły zaciętą walkę o dominację. Później jednak coś przemknęło mi przez myśl i postanowiłem przerwać pocałunek.
- Dlaczego mi się tłumaczyłaś? - zapytałem śmiało. Nie trudno było zauważyć rumieńce na jej policzkach.
- Sama nie wiem… Coś kazało mi pobiec za tobą i wytłumaczyć, że pocałowałam Mac’a tylko ze względu na Liz.
- Co?
- Nie chciałam stracić przyjaciółki tylko przez to, że czuła się zażenowana - odpowiedziała.
Pokiwałem głową na znak, że już rozumiem całe to zajście. Ująłem ją za rękę, chcąc jeszcze z nią porozmawiać i wtedy zobaczyłem trzech facetów siedzących na drzewie z aparatem w ręku.
- Kurwa - mruknąłem. Clary spojrzała na mnie ze zdziwieniem, nie wiedząc co jest nie tak. Wyjąłem iPhone’a z kieszeni i szybko napisałem do Ryana.

Do: Ryan
Paprazzi mnie przyłapali, wracam do domu bro. Do zobaczenia jutro czy coś.

Pociągnąłem dziewczynę za rękę i szybko poszliśmy do mojego mustanga. Lekko protestowała, ale po chwili oddała się mi całkowicie. Otworzyłem jej drzwi, a kiedy siedziała już w moim samochodzie usiadłem na miejscu kierowcy.

Od: Ryan
Przyłapali na tym, że wyszedłeś? Co jest? A po drugie jak chcesz jechać skoro piłeś?

- Co się stało? - zapytała Clary.
- Jeśli nie chcesz, aby pod twoim domem siedzieli ludzie z aparatami i robili tobie zdjęcia na każdym kroku musisz spędzić noc u mnie - powiedziałem. - Przepraszam, ale oni żerują na mojej osobie.

Do: Ryan
Walić to, nie wypiłem dużo. Nie na tym, na czymś innym.

- Moi rodzice są przekonani, że źle się czuję i śpię. Co zrobią rano? - spytała.
- Wymyślisz coś, wiem o tym - uśmiechnąłem się do niej blado.
- Zadzwonię do brata, może on coś wymyśli - odwzajemniła uśmiech.
- Masz brata? Młodszego?
- Nie, George może już legalnie być napity. Liz ma młodszą siostrę, Melissę - wyjaśniła.
A ja znów poczułem wibracje mojego iPhone’a.

Od: Ryan
Dobra, pogadamy o tym jutro. Trzymaj się buddy.
- Oprócz Jaxona, którego już poznałaś - uśmiechnąłem się na to wspomnienie - mam jeszcze siostrę Jazzy.
Włączyłem radio, w którym leciała akurat piosenka Undressed Kima Cesariona.

- Ugh, nienawidzę tej piosenki - burknął Justin, przekręcając kluczyk w stacyjce i cofając.
- Dlaczego? Dobrze śpiewa, choć tekst jest trochę… dziwny - odrzekłam, szukając w torebce mojej komórki.
- Nie lubię, kiedy facet tak wyje kiedy śpiewa.
- To oznacza, że jest naprawdę utalentowany. Umie śpiewać wiele oktaw, to się szczyci.
- No tak, przecież ty wiesz dużo o śpiewaniu - powiedział z nutą sarkazmu w głosie.
- A żebyś wiedział! W szkole jestem na profilu wokalistycznym, więc jednak coś na ten temat wiem - wysyczałam. Niech nie uważa siebie za najwspanialszą gwiazdę pop’u, większość osiągnął dzięki ładniej buźce. Ugh!
- Przynajmniej  już wiem, czemu jako jedyna nie fałszowałaś na imprezie - uśmiechnął się. - Byłaś świetna.
Chciałam się zapaść pod ziemię. Nie lubię, ba!, wręcz nienawidzę kiedy ktoś mówi o moim śpiewaniu - czy dobrze, czy źle. Musiałam i chciałam jak najszybciej zmienić temat.
- Z tego co się orientuję, nie mieszkasz w Marco Island*, więc o jaki dom ci chodzi? - zapytałam.
- Zapewne też się orientujesz, że do biednych nie należę, więc kupiłem sobie tutaj dom. Mam zamiar przyjeżdżać tu na wypoczynek od tego - zaczął machać ręką szukając odpowiedniego słowa - wszystkiego.
Nieźle mnie zamurowało. Ciężko u nas znaleźć jakikolwiek dom do kupienia, a jeśli już jakieś są, to na pewno nie w stylu Justina. Odwróciłam głowę i zobaczyłam na twarzy gwiazdora cwany uśmieszek. Teraz byłam bardziej niż pewna, że robił sobie jaja.
- Nie żartuj sobie ze mnie, tylko powiedz prawdę.
- Dooobra - przeciągnął. - Wiesz, mam tu kumpla, Ryana. On ma tu niezłą willę, inwestowałem w kilka mebli bo mam zamiar chwilę tutaj pobyć. Wiesz, miasto niby duże ale nie mieszka tu wiele osób.
- Znam to miasto jak własną kieszeń, jeśli mówisz o willach to musi to być gdzieś na zachodzie i przy brzegu.
- 841 Partridge Ct, kojarzysz tą…
- … wielką, kremową willę z trzema garażami i palmami na ogrodzie? - palnęłam. Żadna inna nie pasowałaby bardziej do osoby samego  Justina Biebera.
- Dokładnie.
Popatrzyłam na prawo chcąc zobaczyć widoki z okna, ale jedyne co zobaczyłam to kolorowe światła od głównych bloków handlowych. No ale, czemu się dziwić, jeśli nic ciekawego poza tymi wielkimi budynkami tutaj nie ma.
- A ty, gdzie mieszkasz? - spytał nagle, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Copperfield Ct, dokładniej to 305 Copperfield Ct - mruknęłam. - Nie tak luksusowo jak twoja dzielnica, ale też nie najgorsza.
- No tak, masz rację - powiedział.
Prychnęłam, aż kierujący Justin Bieber spojrzał na mnie odwracając wzrok od kierownicy.
- Co?
- Przecież ty nawet nie wiesz, gdzie jest Copperfield Ct, ale twoja kultura wymaga byś potwierdzał moje słowa!
- Przynajmniej jestem kulturalny - uśmiechnął się i odwrócił głowę, by później szybko zahamować i skręcić w lewo. - Prawie zapomniałem, że jedziemy do Ryana.
- On nie będzie miał nic przeciwko, gdy zastanie mnie w swoim domu?
- Nie zastanie cię, to po pierwsze, a po drugie twoją obecnością na pewno nie pogardziłby - odrzekł Justin.
- Czekaj, jak to nie zastanie mnie? Przecież sam powiedziałeś, że jedziemy do niego.
Chłopak mocno westchnął i widziałam, że zaczynał się denerwować. Gdyby jednak od razu wszystko wyjaśnił nie byłoby problemu.
- Zadajesz strasznie dużo pytań - jęknął.
- I nie mam zamiaru przestać, jeśli mi od razu nie odpowiesz. Więc...?
- Ryan przenocuje zapewne w domu jakiejś naiwnej i napalonej dziewczyny, a wróci jakoś po szesnastej, dlatego cię nie zastanie - wyjaśnił. - Zadowolona?
- Bardzo, dziękuję.
Reszta drogi minęła w komfortowej ciszy. Widziałam, jak chłopak co jakiś czas odwracał głowę w moją stronę, ale nie odezwał się ani słowem. W głębi duszy trochę tego żałowałam, bo dobrze mi się z nim rozmawiało.
- Jesteśmy, wysiadaj maleńka - powiedział nagle, a ja ocknęłam się i wysiadłam.
Moim oczom ukazała się willa, którą miałam okazję widzieć już nie raz podczas spacerów ze znajomymi. Justin popędził mnie, więc weszłam prędko do środka i z ulgą ściągnęłam szpilki. Bieber zrobił to samo ze swoimi Suprami i usiadł na wielkiej, skórzanej kanapie w salonie. Stanęłam niepewnie przed nią, nie wiedząc co mam robić.
- Co teraz? - zapytałam.
- Powinniśmy iść spać. Co jak co, to był długi i ciekawy wieczór. Dam ci moją koszulkę, nie musisz spać w tej kiecce, no chyba że wolisz spać bez niczego…
Nie skończył, po rzuciłam w niego poduszką. Zaśmialiśmy się z zaistniałej sytuacji, po czym chłopak wstał i powolnym krokiem podszedł do mnie. Kiedy stał tuż przede mną, ujął swoją dłonią mój podbródek i uniósł ku sobie, aby później pochylić się i musnąć swoimi wargami moje. Widział, że nie protestuję więc postanowił działać dalej i pocałował mnie. Przyznaję się bez bicia, że nie wiedząc co robię pogłębiłam pocałunek nie musząc prosić go o dostęp. Jus zjechał ze swoimi dłońmi na moje pośladki i dokładnie wtedy zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje i odepchnęłam go od siebie kładąc moje dłonie na jego torsie.
- Nie. Nie mogę - powiedziałam stanowczo.
- W czym tkwi problem? Ja tego chcę, ty tego chcesz.
- W czym problem? Może w tym, że prawie cię nie znam, a coś ciągnie mnie do ciebie choć nie powinno?
Popatrzył się na mnie przenikliwym wzrokiem. Wiedziałam, że nie powinnam była tego mówić, ale słowa same wypłynęły z moich ust. Zażenowana ściągnęłam ręce z jego torsu i zasłoniłam nimi moją twarz i mruknęłam ciche:
- Przepraszam, nie powinnam…
- Nie - przerwał mi. - Nie tłumacz się. Ja też czuję to samo i to ja przepraszam, trochę przegiąłem.
Przejechał dłonią po swoich włosach lekko ciągnąc za końcówki. Co jak co, wyglądało to seksownie.
- Nie, to też moja wina. Mogłam zastopować, nie robiłam tego więc odebrałeś to jako „tak, pozwalam ci”.
- Ale to naprawdę moja wina.
- Jeśli będziemy się tak obwiniać spadnie nasze poczucie wartości, więc może podzielmy winę na pół - zaproponowałam. - Co ty na to?
Uśmiechnął się.
- Świetny pomysł.
Chłopak zaprowadził mnie na górę, po czym rzucił mi o wiele za duży na mnie żółty T-shirt. Nie potrzebowałam spodni, koszulka sięgała mi za kolana, była jak sukienka. Poszłam we wskazanym przez Justina kierunku i trafiłam do wspaniale urządzonej łazienki. Weszłam pod prysznic i pozwoliłam kropelkom wody oczyścić moje ciało ze stresu związanego z dzisiejszym dniem. Kiedy wyszłam, byłam już całkowicie trzeźwa. Moje włosy wyprostowały się, ale make-up wciąż się trzymał - jednak ten wodoodporny tusz do rzęs był naprawdę wodoodporny!
Gdy wróciłam do sypialni Justina, w której miał mi pokazać moje miejsce spania zastałam go siedzącego na łóżku i przeglądającego Instagram. Ale najważniejsze - uwaga, siedział b e z koszulki, w samych zielonych spodniach, które sięgały mu kolan. Przełknęłam ślinę i podeszłam do niego krzyżując ręce na piersi.
- Więc? - zapytałam.
Spojrzał na mnie znad swojego iPhone’a i uśmiechnął się. Wstając rzucił smartphona gdzieś na łóżku rozmiarów Clifornia King Bed.
- Chodź, zaprowadzę cię - powiedział.
Ruszyłam za chłopakiem aż do momentu kiedy otworzył dębowe drzwi od pokoju w delikatnym, kremowym kolorze. Jeśli mam być szczera, o wiele bardziej podobała mi się sypialnia Justina zrobiona w nowoczesnym stylu - jedna ściana była czarna, do łóżka wchodziło się po trzech podświetlanych - również czarnych - półokrągłych schodkach. Ale, to tylko na jedną noc. Przeżyję.
Odwróciłam się do Biebera i pocałowałam go w policzek mrucząc ciche „dobranoc”. Justin odsunął mi włosy za ucho i uśmiechając się nachylił swoją głowę i szepnął seksownie:
- Dobranoc księżniczko.
Lekko pocałował moje ucho po czym odsunął się. Przez moje ciało przeszedł miły dreszcz.
- Jeśli będziesz czegoś potrzebować, po prostu wejdź do mojej sypialni nie krępuj się - odrzekł na odchodne, po czym zniknął.
Położyłam się na łóżku licząc na przyjemny sen. Zasnęłam.
Biegłam przez cholernie ciemny las i choć chciałam się zatrzymać, wiedziałam, że nie mogłam. Musiałam uciekać od tego, aby się w nim zauroczyć. Nie chciałam przeżywać ponownie tego samego bólu i zawodu, ale, cholera, to w jaki sposób mnie traktuje, w jaki sposób do mnie mówi sprawia, że ciężko jest od tego uciec. Widziałam wiele czarnych drzew, które chciały mnie złapać w swoje sidła i zmusić do czegoś, co na pewno było złe. W końcu zauważyłam jakieś światło i pobiegłam w jego kierunku. Nie czułam igieł pod nogami, pomimo tego iż  biegłam na boso. Kiedy dotarłam do światła - zamarłam. Mój brat wisiał na jednej z gałęzi wielkiego dębu. W dodatku wisiał na sznurku zawieszonym na jego szyi.
- Nie! George, nie! Proszę, zejdź stamtąd! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałam.
Podeszłam do ciała brata i zaczęłam nim szturchać, jakby chcąc go obudzić. Łzy ciekły po moich policzkach, a ja wręcz się nimi dławiłam. Przyłożyłam palce do jego szyi i nic nie poczułam. Nic. Kompletnie - nie miał pulsu. On nie żył. Mój kochany starszy braciszek, który zawsze mnie chronił przed chuliganami umarł. Opadłam na kolana i zaczęłam krzyczeć z bólu jaki czułam w moim sercu. Straciłam jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
- Dlaczego? - zapytałam. - Co takiego zrobiłam, że zasłużyłam na stracenie go?
Na korze drzew pojawiał się krwawy napis. Podeszłam do jednego z nich i zaczęłam czytać po kolei litery znajdujące się na dwunastu drzewach.
NIE STRACIŁABYŚ GO, GDYBYŚ BYŁA SZCZERA W TYM, CO NAPRAWDĘ CZUJESZ.
Zaczęłam ponownie krzyczeć. Czułam już nie tylko ból psychiczny, ale i fizyczny. W moje ciało wbijały się miliony igieł.
Poczułam jak ktoś szarpie moimi ramionami. Otworzyłam oczy i poczułam niesamowitą ulgę, kiedy zobaczyłam, że to Justin. Patrzył się na mnie z troską. Z moich analiz wynikało, że jest wciąż noc, ponieważ promienie słońca nie przedarły się do pokoju.
- Nic ci nie jest? - zapytał chłopak i usiadł skraju łóżka.
Otworzyłam szerzej oczy i powiedziałam ciche:
- Nie. Dlaczego?
- Strasznie krzyczałaś, bałem się o ciebie. Kiedy wszedłem kopałaś nogami i płakałaś - wyjaśnił.
Przed moimi oczami pojawił się mój sen. Dokładnie - sen. To był tylko sen, mojemu bratu zapewne nic nie jest. A ja jestem w łóżku, a nie w lesie.
- Miałam… miałam koszmar - wydukałam. - Przepraszam, jeśli cię obudziłam.
- Nie spałem.
Wciąż patrzył na mnie z troską. Poczułam przyjemne ciepło na sercu. Ktoś w tej chwili się o mnie troszczy, pomimo tego, że jest, hmm… 3 nad ranem?
- Na pewno już wszystko w porządku? - spytał.
Pokiwałam głową na znak „tak” i blado się uśmiechnęłam. Przypomniałam sobie słowa wypisane krwią na drzewach. NIE STRACIŁABYŚ GO, GDYBYŚ BYŁA SZCZERA W TYM, CO NAPRAWDĘ CZUJESZ.
- Justin - rzekłam kiedy już wstawał z łóżka - wiem, jak to zabrzmi… Ale mogłabym z tobą spać?
Uśmiechnął się delikatnie. Ale wiedziałam, że w duchu czuje, że mu ufam. No cóż, mimo wszystko tak było.
- Jasne. Chodź do mnie.
Pomógł mi wstać, po czym objął mnie ramieniem i ruszył ze mną do jego sypialni. Leżałam po lewej stronie czując się trochę niekomfortowo. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam silne ramiona oplatające mnie w talii.
- Justin… - mruknęłam.
- Spokojnie, nie dotknę cię w ten sposób jeśli nie będziesz chciała - powiedział i pocałował mnie w czoło. Liz najprawdopodobniej powiedziałaby teraz „awww”, ale skoro jej tu nie było, zrobił to mój umysł.
Zasnęłam w ramionach Biebera czując się bezpiecznie i spokojnie, co ostatnio było u mnie rzadkością.
Muszę przyznać - lubię go.

*Marco Island - małe miasto na Florydzie, posiadające znowuż nie tak małe km2, natomiast mające trochę ponad 13 tysięcy mieszkańców. Leży przy brzegu, przez co jest wiele wysepek w środku miasta.

* * *

Od autorki: HEJ, CO SIĘ Z WAMI DZIEJE? INFORMUJĘ 7 OSÓB, WIĘC CHOCIAŻ OD NICH CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ KOMENTARZ POD ROZDZIAŁEM! :) JEŚLI PRZECZYTAŁEŚ ROZDZIAŁ, TO SKOMENTUJ CHOCIAŻ ZWYKŁĄ ".", CZY ":)". TO BĘDZIE DLA MNIE ZNAK, ŻE KTOŚ TO CZYTA! :)
Poza tym, rozdział troszkę inny niż zazwyczaj - przynajmniej tak mi się zdaje. Co sądzicie? :) Jakiego Justina bardziej lubicie - słodkiego czy seksownego i bezczelnego? Jaką Clary bardziej wolicie - nieśmiałą czy pewną siebie?
Dziękuję, że to czytasz. Jestem Ci bardzo wdzięczna! :)
xoxox

19 komentarzy:

  1. o mój boże, mega. naprawde, świetnie piszesz! mam nadzieje, że rozdziały będa częściej, bo jak wchodze i widze, że nie ma nowego to sram XDD
    kc ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku fgdfxdghfghgfcxghn uwielbiam tooooooooooooooo! nie mogę się doczekać następnego!:) @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  3. actssbjufcbiyt boski *-* Justin słodki , Clary pewna siebie, zdecydowanie.
    Czekam nn <3 @natalusia99
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. cudnie piszesz :) zrob tak zeby mogli pisac komentarze osoby bez konta to bedziesz miec ich wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Według mnie możesz tak przeplatać raz słodki a raz seksowny i bezczelny Justin z Clary tak samo raz nieśmiała a raz pewna siebie. A tak po za tym to zarąbisty rozdział już nie mogę się doczekać kolejnego. Z tymi anonimami to jest dobry pomysł bo może czyta ktoś kto nie ma konta i dlatego nie komentuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity rozdzial,tak zadko dodajesz rozdzialy...trudno:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero odkryłam to opowiadanie a juz je polubilam :) będę tu częściej zaglądać. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow boskie jest moje ulubione. Dzieko ze odblokowałaś komętarze

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam te opowiadanie ;) proszę dodaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  11. Oo nowu rozdział odrazu lepszy humor w pn dzięki

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam i dzieki ze piszesz

    OdpowiedzUsuń