niedziela, 11 maja 2014

~ 8 ~ Nie drocz się ze mną, Justin.

DZIĘKUJĘ ZA TYLE KOMENTARZY I WEJŚĆ! 
I PROSZĘ O POMOC POD ROZDZIAŁEM :)
Zaktualizowałam zakładkę "Bohaterowie", zajrzyjcie. :) 

Przyciskałam swojego iPhone’a do ucha za pomocą prawego ramienia, ponieważ drugą ręką szykowałam sobie ubrania na jutrzejszy dzień w szkole. Tak, w szkole, bo przez ostatnie dwa dni (może też przez niejakiego Justina Biebera) zapomniałam całkowicie, że uczęszczam jeszcze do liceum. Moja rozmówczyni była podekscytowana całą tą wczorajszo-dzisiejszą randką i tym, co zamierzał jutro zrobić Justin.
- O matko boska, on jest taki słodki, nie dziwię się, że jest moim idolem, skoro jest taki  idealny, nie rozumiem tylko dlaczego ja nie mam takiego szczęścia, tylko wredną siostrę, która z tym swoim laptopem włamała się wczoraj na stronę hotelu i zrezygnowała z naszej rezerwacji! - nawijała. Zawsze mnie zastanawiało, czy ona w ogóle myśli co mówi, czy po prostu słowa same wychodzą z jej ust.
- Poczekaj, jak to włamała? Mówiłaś, że jak na jedenaście lat jest świetną hakerką, ale nie sądziłam, że aż tak bardzo.

- Zdziwiłabyś się, ile ukrytych talentów jest w naszej rodzinie. Wiedziałaś, że umiem haftować lepiej niż twoja ciotka? - zapytała z dumą.
- Cooo?! - przeciągnęłam. - Jaja sobie robisz, bałaś się wziąć igłę do ręki, kiedy cię o to poprosiłam!
- To było w momencie, kiedy nie musiałam cerować skarpet taty, skarbie.
Obie się roześmiałyśmy. Czasem naprawdę się zastanawiałam, czym zasłużyłam sobie na tak wspaniałą przyjaciółkę. Ona była idealna, mogłam jej wszystko powiedzieć i wiedziałam, że nic nie wygada. No, może czasem ma swoje humorki (czytaj: ostatnia impreza u Lil’a), ale i tak ją kocham. A porównywanie się do mojej ciotki Jennette z Phoenix było nie lada wyzwaniem, bo ta dość puszysta blondynka szyła jak nikt inny. No i była żoną mojego wujka - brata mamy, oraz matką najlepszego z mojego i George’a kuzynów, więc pomimo jej niezłego charakterku musiałam ją akceptować w każdym calu.
- Dobra Clary, cieszę się, że mnie okłamałaś z tymi SMSami, bo już naprawdę się wystraszyłam, ale teraz idę spać, bo jutro na ósmą, pamiętasz? - powiedziała sennym głosem.
Pomimo tego, że wróciłam do domu równo o dwunastej (tak naprawdę miałam czas do trzynastej, bo wtedy George wracał z treningów, ale ponieważ Justin sprawiał, że się rumieniłam, troszkę przestawiłam tę godzinę), zaraz potem wzięłam godzinną kąpiel w wannie, zjadłam obiad i rozmawiałam z Liz aż do dwudziestej trzeciej - Skype, telefon, Line, skype, telefon, Line - i tak na zmianę. No cóż, miałyśmy aż jeden cały dzień do nadrobienia.
Położyłam się do mojego dużego łóżka małżeńskiego, w którym i tak spałam tylko ja (raz spałam z Georgem, ale to tylko dlatego że film trwał aż do piątej!), które akurat upiększała romantyczna czerwona pościel i białe poduszki. Zamknęłam oczy, zadowolona z życia i uśmiechnięta.
Obym tylko p o n o w n i e nie śniła o Justinie, o nie, nie.
Obudziłam się przez mój budzik, który wciąż wydzwaniał melodyjkę „Wake me up” Whamu. Kiedyś uwielbiałam tą piosenkę, a kiedy chciałam zmienić budzik, inne muzyczki mnie nie budziły więc zostawiłam swój czerwony stary zegarek po prawej stronie łóżka. Szybko weszłam po przygotowane wczoraj ciuchy do garderoby. Ponieważ to liceum musiałam ubierać się elegancko. Jeśli ktoś nie wiedziałby, w Stanach jest tylko kilka stanów, które muszą mieć obowiązkowo mundurki w High School (to jest tak naprawdę gimnazjo-liceum, ale pomińmy to), a Floryda należała do tych, które nie mają takiego wymogu. Jednakże jeśli przyszedłeś do szkoły ubrany zbyt „imprezowo”, jak nazywali to nauczyciele (w tym wypadku Noel), zostałeś wyrzucany na ten dzień ze szkoły. Trzy razy i nie zdajesz semestru, więc radzę uważać!
Kiedy szybko umyłam się w łazience i uczesałam, ubrałam fioletową spódnicę w kratę i białą koszulę z czarnym kołnierzem, a do tego czarne grube obcasy z dziurką na palce. Spięłam grzywkę, a resztę włosów związałam w półkucyka. Namalowałam czarne kreski eye-linerem, przejechałam różowym błyszczykiem po ustach i byłam gotowa.
Zarzuciłam przez ramię dużą białą torbę od Chanel i zeszłam na dół spotykając się z moim bratem. Zawsze, kiedy na uczelni w St. Petersburgu (tam studiował) miał na godzinę dziewiątą, a ja wyjątkowo na ósmą podwoził mnie do szkoły swoją KIĄ Sportage w kolorze białym. Duże i terenowe samochody są dla mnie najlepszymi na ziemi, a ten takowym był, dlatego nie narzekałam na auto brata.
- I jak, gotowa? - zapytał ubrany w tradycyjną czerwoną baseballówkę z logiem swojej uczelni.
- Tak, możemy jechać - odparłam, po czym ruszyłam przed nim w drzwiach.
Wyjęłam z torebki telefon wysyłając SMSa do Liz.

Do: Liz
Czekaj na mnie tuż przed parkingiem, nie chcę sama zastać Noel skarbie xxx

Brakowało mi Maca w szkole, ale ponieważ skończył liceum rok temu, nie mogłam go winić. Nie był jednym z tych chłopaków, którzy lubią się uczyć, dlatego wielkim zaskoczeniem było, kiedy oznajmił, że idzie na studia do, podobnie jak mój brat, St. Petersburga, gdzie chciał studiować filozofię muzyczną*, choć wiedziałam, że tą muzyką będzie jedynie rap.
Dojechaliśmy pod szkołę kłócąc się o to, kto będzie bardziej tęsknił przez cały dzień - George czy ja - ale on oczywiście przegrał. Pocałowałam go w policzek na pożegnanie i wyszłam z auta, widząc biegnącą do mnie Liz. Była zbyt zadowolona jak na dzień ze szkołą i z Noel.
- Cześć laska - przywitała mnie mocno przytulając, kiedy Geroge odjechał z piskiem opon. - Dzisiaj totalnie wspaniały plan Justina! - pisnęła.
- Tak, a najpierw spotkanie z Noel i jej sukami! - udałam jej entuzjazm, za którym posłała mi srogie spojrzenie. - Lepiej miejmy to już za sobą.
Zauważyłam, że ubrała się dziś na luzie, a zawsze mama kazała ubierać jej białe flanelowe koszule lub koronki. Czyżby to znaczyło, że…
- Twoi rodzice wyjechali? - zapytałam.
- Tak, załatwiać sprawę z hotelem, który nagle anulował naszą rezerwację - popatrzyła się na mnie. - Teraz przynajmniej wiem, czemu Melissa zrobiła to, co zrobiła. Też chciała trochę wolnego.
Przeszłam przez próg szkoły widząc na sobie spojrzenia chłopców. W sumie nic nowego, zawsze tak się na mnie patrzą, choć nie wiem, co jest szczególnego w moim wyglądzie. Choć nie ukrywam, że to miłe.
Nagle drogę do mojej szafki (nr 666, tak poza tym**) przerwała mi twarz wrednej blondynki, tlenionej oczywiście. Patrzyła na mnie gorzej niż Spartanin na Ateńczyka.
- Odejdź suko, nie widzisz, że idę? - powiedziałam zdenerwowana samym patrzeniem na jej twarz.
- Och, czyżby kasa twojego nowego wielbiciela uderzyła ci do głowy? - zakpiła. - Naprawdę myślisz, że on może do ciebie coś poczuć? Jesteś dla niego nikim.
- Hm, z tego co mi wczoraj mówił, nikim jesteś dla niego ty - podkreśliłam ostatnie słowo - ale ja jestem dla niego na tyle ważna, żeby wrzucać nasze zdjęcie, które ja zrobiłam trzymając jego telefon.
Od dalszej kłótni powstrzymał nas dzwonek.
- Jeszcze się policzymy, Clarisso - mruknęła i wyminęła mnie trącając mnie ramieniem.
Do głowy wpadł mi pomysł, aby wykorzystać jeden z tekstów George’a. Czasem opłaca się słuchać jego gadaniny.
- Ah, Noel? Wybacz, że zapomniałam ci pogratulować.
- Pogratulować czego? - spytała zdezorientowana.
- Słyszałam, że twoja cipa zyskała status użytku publicznego - odparłam i machając włosami udałam się do gabinetu od historii, zostawiając za sobą oniemiałą Noel.
Liz szła tuż obok mnie, akurat obie miałyśmy historię, z szeroko otwartymi ustami.
- Skarbie, masz piękne zęby, ale zamknij te usta bo jeszcze poślinisz koszulkę - zachichotałam.
Szybko przycisnęła swoje wargi do siebie.
- Czy to  nie był jeden z tych sławetnych tekstów George’a?
- Tak, był. Opłaca się mieć starszego brata. - Posłałam jej uśmiech i otworzyłam drzwi od gabinetu pani Beer, szykując się na nudną lekcję historii.
Stukałam ołówkiem o mój notes z matematyki odliczając sekundy do dzwonka chcąc jak najszybciej wyjść. Wredna Liz skończyła lekcje godzinę temu ponieważ musiała iść do lekarza, ugh! Ale przynajmniej nie musiałam się krępować przy „planie J.” (w rozwinięciu chodzi o tajny plan Justina). Kiedy w końcu rozbrzmiał dzwonek wyszłam z klasy jako pierwsza i chowając moje rzeczy do szafki, wyciągnęłam torbę z Chanel i widząc niedaleko za sobą Noel pomknęłam do drzwi szkoły, gdzie już gromadzili się uczniowie.

Czekałem pod szkołą na Clary, stukając nerwowo nogą. Ryan stał obok mnie, chcąc zobaczyć ponownie jak wygląda panna Jones, ale miał zwiewać od razu kiedy ją zobaczy. Dzień nie był najgorszy, zrobiłem parę zdjęć z moimi Belieberkami a później miałem spokój. Ludzie naprawdę wiedzieli, że chcę odpocząć, co było bardzo w porządku. Widziałem na sobie spojrzenia dziewczyn mówiące „Oł maj gad, to jest Justin Bieber!”, ale tylko uśmiechałem się i ignorowałem je.
- No, to gdzie ona jest? - mruknął Ryan chyba po raz tysięczny w ciągu tych kilku minut po usłyszeniu dzwonka.
Już chciałem mu powiedzieć, że wcale nie musi na nią patrzeć i najlepiej byłoby, gdyby już poszedł, ale wtedy zobaczyłem ją na górze schodów od szkoły. Wyglądała tak kurewsko dobrze, cholernie elegancko i seksownie, że to aż niemożliwe. Jej nogi były idealnie wyeksponowane, wszystko było idealne krótko mówiąc. Oblizałem wargi, a kiedy Butler też ją zobaczył otworzył usta i mruknął ciche „o kurwa”. Walnąłem go w bok.
- Nie gap się tak na nią i idź już.
Blondyn posłuchał się i uciekł jak najszybciej.
Clary zauważyła mnie i szybko ruszyła w moją stronę. To takie dziwne, że ona potrafi niemalże biegać w tak wysokich obcasach. Uśmiechnąłem się i poprawiłem włosy, czekając, aż rozpocznie się mój plan. No w sumie nasz, ale „Plan J.” lepiej brzmiało.
Dostrzegłem także Noel i jej sukowatą mordę. Zauważyła mnie, a ja uśmiechnąłem się cwaniacko, wiedząc, co się zaraz stanie.
- Justin! - pisnęła Clary i podbiegła do mnie, po czym od razu wtuliła się w mój tors. Objąłem ją mocno ramionami i ucałowałem we włosy.
- Wszystko w porządku w szkole? - zapytałem, choć tego nie było w planie. Po prostu chciałem wiedzieć.
- Wiesz, zdążyłam się posprzeczać trochę z Noel, ale myślę, że znajdziemy czas na plan.
Oczywiście, całe te słodkie tulenie się do mnie było w planie. Samowolnie nigdy w życiu nie przytuliłaby się do mnie jak do swojego chłopaka. Przynajmniej tak powiedziała.
Zauważyłem jak Noel zbliża się do nas ze swoimi klonami, które wcale nie wyglądały jak ona, więc powiedziałem ciche „teraz” a Clarissa pokiwała głową i przełknęła ślinę. Były zaledwie kilka metrów od nas kiedy nachyliłem się by ją pocałować. Oddała pocałunek, bo taki był plan, a ja pogłębiłem go i przycisnąłem ją do mojego samochodu podpierając się na nim rękami. Zjechałem nimi na boki ciała dziewczyny i zacząłem zataczać na nich delikatne kółka. Uwielbiałem jej usta, ale na trzeźwo nie chciałem jej tego przyznać. Odsunąłem się od niej aby nabrać powietrza, a później dalej całując przemieściłem się na drugą stronę auta, by później odkleić się od niej i otworzyć drzwi.
- Dziękuję - powiedziała przemile i uśmiechnęła się, wsiadając ostrożnie do auta.
Spojrzałem na blondynkę i jej koleżanki, które stały z otwartymi ustami. No, przynajmniej dwie, jedna z nich, tak naprawdę najładniejsza, uśmiechała się jakby była zadowolona z tego, co się stało. Uśmiechnąłem się do nich promiennie i już miałem wsiadać po swojej stronie kierowcy, kiedy odwróciłem się do Noel.
- Ej, ty, blondyna - odparłem, a kiedy podniosła wzrok dokończyłem - Tak, ty. Jeśli jeszcze raz będziesz próbowała choćby przeklnąć do mojej dziewczyny gorzko tego pożałujesz. To tyle, miłego dnia.
Wsiadłem i jak najszybciej odjechałem spod szkoły, patrząc na zadowoloną Clary.
- Chyba się udało - wydusiła.
- Nie chyba, a na pewno, skar… - przerwałem, wiedząc, że teraz to może być trochę dziwne - skarpetko - zakończyłem.
Brawo Justin, nazwałeś ją skarpetką. Chyba lepiej było powiedzieć to głupie „skarbie”.
Popatrzyła na mnie z wyrzutem.
- Przepraszam cię bardzo, czy ja wyglądam dla ciebie jak jakaś skarpeta, podkolanówko? - syknęła.
Aha, przez to wszystko zostałeś podkolanówką. Świetnie, Justin, wspaniale.
- Nie, ale nie masz dziś skarpet, więc tak jakoś powiedziałem.
- A ty nie masz dziś podkolanówek, ale jakoś nie nazwałam cię tak z tego powodu - udawała mnie.
Nagle otworzyła szeroko oczy i zaczęła mnie pukać po kolanie, mówiąc:
- Szybko, wysadź mnie, Justin!
- Ale co się…
- Wysadź mnie i zaparkuj tutaj.
- Co do cho…
- Po prostu na mnie tu zaczekaj!
Zrobiłem co kazała i popatrzyłem na nią dziwnie. Szybko wyszła z samochodu, a ja, chcąc chociaż słyszeć co robi otworzyłem wszystkie okna w samochodzie. Zauważyłem, jak podchodzą do niej dwaj wysocy faceci, jeden w sumie dosyć do niej podobny, drugi był blondynem. Obaj tak samo napakowani.
Czyżby zostawiła mnie dla jakiś kolesi?
Moje rozmyślania zwiększyły się kiedy zarzuciła ręce na szyje blondynowi piszcząc „jejku, tak się cieszę, że tu jesteś, Tyler!”. Oh, więc ma na imię Tyler. Ręce zacisnąłem na kierownicy choć nie prowadziłem. Co tu się dzieje?

Wyszłam z auta z powodu mojego brata. Zauważyłam go,  gdy tylko skręciliśmy a naprawdę nie chciałam mu tłumaczyć, dlaczego jestem w samochodzie Justina Biebera, a biorąc pod uwagę, że moje okno było otwarte i wystawiałam przez nie ręce, na pewno zauważyłby mnie.
Udałam, że szukam czegoś w torebce kiedy spostrzegłam, że George jest z kimś. Podniosłam wzrok i otworzyłam oczy oniemiała widząc mojego ulubionego kuzyna Tylera. Kiedy chłopcy zauważyli mnie, mój brat przewrócił oczami, a kuzyn uśmiechnął się szeroko.
- Clary! - krzyknął i przyśpieszył kroku.
Natychmiast podbiegłam i mocno go przytuliłam, oczywiście Tyler odwzajemnił uścisk.
- Jejku, tak się cieszę, że tu jesteś, Tyler! - pisnęłam. - Ktoś w końcu będzie dotrzymywał towarzystwo Geroge’owi i nie będę to ja!
- Ha ha - zaśmiał się bez krzty humoru ciemnowłosy. - Ja zawsze mam towarzystwo.
- Tak? Przed chwilą kilku twoich kumpli, jak sam powiedziałeś, przywitali się ze mną a ciebie totalnie zignorowali - ośmieszył go Tyler.
Właśnie poznaliście jeden z powodów, dlaczego tak bardzo lubię tego człowieka.
- Ja pierdole, zamknij się Ty (Taj) - mruknął George i przewrócił oczami.
- Ale czekaj, przyjechałeś sam z Phoenix? - zapytałam ignorując brata.
- Nie, rodzice też przyjechali. W sumie zostajemy na całą przerwę wiosenną - wytłumaczył. - To znaczy, oni, bo zabieram George’a na weekend do Phoenix trochę poimprezować.
- Aha, rozumiem. Ty - wskazałam palcem na Jones’a - zostawiasz swoją biedną, młodsza siostrzyczkę samą w domu na pastwę rodziców, a ty, Tyler, na pastwę cioci! Jesteście tacy wspaniali - mruknęłam z sarkazmem.
- Wziąłbym cię, gdybyś nie miała szkoły - wyszczerzył się, świecąc idealnie białymi zębami. - A ja obecnie ją mam, wiesz, mój stan nie jest w planie „A”** jak twój - zaśmiał się z mojego nieszczęścia.
Dwa tygodnie z ciocią Jennette. Chyba zamieszkam u Liz, naprawdę.
- Dobra, zapamiętam to sobie - prychnęłam i zarzuciłam włosami.
- Idziemy do Blake’a, jakby mama się pytała - odezwał się George. - Więc, cześć!
- Do zobaczenia! - zawołałam za nimi i poczekałam aż znikną z pola widzenia, po czym wróciłam do auta Justina.
Siedział tam całkiem spięty, patrząc się przed siebie i mocno ściskając kierownicę. Nie wiedziałam, co się stało - jeśli tak bardzo przeszkadzało mu zaczekanie na mnie, mógł powiedzieć - ale na pewno nie było to spowodowane denerwującym upałem.
- Coś się stało? - spytałam niepewnie.
- Co się stało? Każesz mi natychmiast się zatrzymać tylko po to, żeby pogadać sobie z jakimiś napakowanymi facetami, kiedy ja siedzę obok ciebie i chcę cię gdzieś zabrać? - odpowiedział oschle.
Aha, był zazdrosny.
- Może dlatego, że był to mój brat, któremu musiałabym się później tłumaczyć, co robię z tobą w aucie? I może dlatego, że był z nim mój kuzyn, którego nie widziałam od pół roku? - odpowiedziałam pytaniem.
Co z tego, że czułam się naprawdę miło przez to, że był o mnie zazdrosny. Mógł mnie po prostu zapytać, kto to był, a nie odstawiać fochy.
Jego wyraz twarzy od razu się zmienił, a ręce na kierownicy rozluźniły się. Potarł dłońmi swoją twarz, czując się zażenowany.
- Przepraszam, to było głupie - powiedział lekko chwytając moją dłoń.
- Nie masz za co przepraszać - odparłam, wyciągając dłoń z jego i kładąc ręce za głowę. - A teraz jedź.
Zaśmiał się i zaczął nucić piosenkę, która akurat leciała w radiu. Nie byłam pewna, ale to chyba był Macklemore. Znałam tylko refren, więc razem z nim zaśpiewałam go. Później stacja puściła Pitbulla wraz z Jennifer Lopez - We are one.
- Ole, ole, ola! - śpiewaliśmy refren na cały głos śmiejąc się z największych głupot.
- Nawet kiedy śpiewasz jakieś głupie ole, ola masz taki czysty głos - zachwycał się.
- Ciiiicho - mruknęłam, czując się zażenowana.
- Hej, czy to nie Liz? - zapytał nagle, wskazując brodą w stronę starego budynku.
Przyjrzałam się bardziej temu, co pokazywał. W tym budynku mieścił się dom pomocy młodym matkom i ginekolog, który robił jedynie USG. Poprosiłam Justina, aby się zatrzymał, bo to chyba naprawdę była Liz. Wyszłam z auta i kiedy już wiedziałam, że do Liz podeszłam do niej, w momencie kiedy chowała coś do torebki.
- Liz, co ty tu robisz? - zapytałam.
Natychmiast podniosła wzrok i spojrzała na mnie wystraszona.
- Cześć Clary, ja akurat odbierałam wyniki mojej eee… kuzynki - powiedziała.
- Przecież miałaś być u lekarza w twojej sprawie.
Cała ta sprawa była dziwna, a moja przyjaciółka zachowywała się niepewnie.
- Bo… byłam, tak, byłam - mówiła, jakby chciała przekonać samą siebie do swoich słów. - A później zadzwoniła do mnie Monica i poprosiła o odebranie jej wyników, więc to zrobiłam. Lepiej powiedz, czy plan się udał?
Nie ciągnęła tematu, więc już wiedziałam, że coś jest nie tak.
Ale przecież ona nie może być w ciąży. Powiedziałaby mi.
Przyłapując się na tym, że nie ufam swojej najlepszej przyjaciółce skarciłam się w myślach. Ale także znałam ją tak dobrze, że nie mogłam nie zauważyć jej wahania. Postanowiłam, że załatwię to w trochę inny sposób, bo muszę znać prawdę.
- Clary? - machnęła mi ręką przed twarzą.
- Ah, plan, no cóż, wyszedł idealnie.
Posłałam mój firmowy uśmiech i żegnając się z przyjaciółką wyjęłam iPhone’a kierując się do samochodu Justina. Kiedy byłam już w środku uciszyłam chłopaka ręką i wybrałam odpowiedni numer telefonu.
- Cześć Clary, czegoś potrzebujesz? - zapytał głos po drugiej stronie.
- Hej Melissa, słuchaj, wiem, że to trochę niepoprawne, ale potrzebuję twojej pomocy.
- Jasne, mów o co chodzi, postaram się pomóc - odparła młodsza Marks.
- Wasza kuzynka Monica jest w ciąży?
- Nie, zresztą jakim cudem skoro ona jest lesbijką? - oparła.
Wtedy byłam pewna, że Liz mnie okłamała. Cała ta sprawa wydała się dziwna.
- Mogłabyś się włamać do gabinetu ginekologicznego i sprawdzić wyniki Liz?
- Chyba nie myślisz, że ona jest w ciąży.
- Nie wiem co myślę, po prostu to zrób, proszę Mel.
Zgodziła się i powiedziała, że da mi znak wieczorem. Byłam jej niezmiernie wdzięczna. Nie mogłam uwierzyć, że moja przyjaciółka, najpierw będąca kilkuletnią Elly, później po prostu Elizabeth (ponieważ takie imię brzmiało idealnie dla siedmioletniej księżniczki), aż w końcu Liz mogłaby mnie okłamać w tak ważnej sprawie.
Justin patrzył na mnie jakimś dziwnym wzrokiem. Wyjaśniłam mu całą sytuację i dopiero wtedy jego mina zmieniła się doszczętnie.
- Słuchaj, gdyby Ryan był na miejscu Liz, myślę, że po prostu zapytałbym go o to prosto z mostu. - Odpalił samochód i skręcił w prawo. - Wiedziałby, że ja coś wiem, więc nie skłamałby bo to byłoby bez sensu.
- Ona przed chwilą skłamała mi w żywe oczy, kiedy zapytam się jej o to, czy jest w ciąży nie dość, że pomyśli że jej nie ufam to w dodatku i tak skłamie. Melissa jest obecnie jedyną pomocą.
Wyjrzałam przez okno i dopiero wtedy zobaczyłam znak informujący, że wyjeżdżamy z Marco Island. Popatrzyłam przerażona na Biebera.
- Gdzie ty mnie zabierasz?
- Niespodzianka, niespodzianka.
- Ugh, nienawidzę niespodzianek! - mruknęłam.
- A ja nienawidzę marudzenia dziewczyn i teraz jakoś nie narzekam.

Droczyliśmy się aż do momentu kiedy dotarliśmy na miejsce. Widziałem jej zadowolone spojrzenie i pochwaliłem się w duchu. Przez nią zrobiłem się strasznie ckliwy, ale jakoś nie przeszkadzało mi to do czasu, póki moje pomysły jej się podobały.
Zabrałem ją nad jezioro przy którym znajdowała się łąka pełna fiołków. Wyszła z samochodu i ściągnęła swoje obcasy chodząc po polanie z uśmiechem na ustach.
- Nie wiedziałam, że na Florydzie są takie miejsca.
- To będzie nasze tajne miejsce, okay? - spytałem, podchodząc do niej i obejmując ją w pasie od tyłu.
- Mhm - potwierdziła.
Przejechałem nosem po jej szyi, a kiedy poczułem jak dreszcz przechodzi po jej ciele uśmiechnąłem się i zrobiłem to samo, tylko w dół. Pocałowałem ją delikatnie w zagięciu pomiędzy szyją a ramieniem nie wiedząc, jak zareaguje. Kiedy odchyliła szyję dając mi lepszy dostęp całowałem ją dodając do tego język. Kiedy moje usta doszły do jej lewego obojczyka - jęknęła. Znalazłem jej czułe miejsce.
Splotła swoje ręce na mojej szyi i przysunęła mnie bliżej. Wiedziałem, że jej kontrola powoli pęka. Pocałowałem płatek jej ucha, później policzek i na końcu kącik jej ust.
- Nie drocz się ze mną, Justin - syknęła i pocałowała mnie.
Pocałunek nie był delikatny, ani ostry - ale był cholernie namiętny, a ja czułem to, jeśli wiecie co mam na myśli. Jęknąłem w jej usta, kiedy pociągnęła za końce moich włosów. Odsunęła się ode mnie i patrząc mi w oczy zarumieniła się. Schyliłem się do następnego pocałunku, który nie różnił się dużo od ostatniego. Pociągnąłem jej dolną wargę i puściłem z lekkim pyknięciem. Przyłożyłem swoje czoło do jej.
- Wypadła mi modelka do mojego nowego video - powiedziałem, przypominając sobie co powiedział mi, wciąż urażony, Scooter dziś rano. - Do bardzo namiętnego video.
- Co za pech - odparła z sarkazmem.
- Chcę, żebyś w nim zagrała.
- Nie ma mowy - odrzekła od razu.
- Proszę.
- Nie.
Pocałowałem ponownie jej szyję docierając do czułego punktu, gdzie już wiedziałem że przyprawię ją o dreszcze. Rękoma zataczałem kółka na jej bokach.
- Ju-stin - jęknęła.
- Zgodzisz się?
Kiedy nie odpowiedziała dalej robiłem swoje, choć wiedziałem, że zaraz się ugnie.
- Dobra, zgadzam się, tylko już mnie nie całuj bo nie wytrzymam dłużej w ubraniach!
Uśmiechnąłem się w jej szyję, ale pomimo jej ostrzeżeń nie przestawałem jej całować, podwijając lekko jej koszulkę. Jęczała co chwilę, co sprawiało że mój kolega coraz bardziej stawał na baczność. Kiedy koszulka była prawie przy pasku jej białego stanika popatrzyłem na nią, jakby pytając, czy mogę ją ściągnąć.
- Zrób to.


***

Od autorki: Jestem taka dumna z tych 22 komentarzy! To Wasz rekord i w tym również mój, oraz te ponad 10 tysięcy wejść... jest mi ogromnie miło!

16 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny jak zwykle + moim zdaniem nr.6 są śliczne :*

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział cudowny bhcysdyajcbgjk ♥
    a co do bucików to mi sie podobają klasyczne-czarne i nr 2 :) i sukienke masz boską ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. dodaj zdj jak już będziesz ubrana w zestaw :*

    OdpowiedzUsuń
  4. 3! Rozdział bdkwbdoxbw jak najszybciej dodawaj nowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny a jeżeli chodzi o buty to do ciemnej sukienki razdziła bym ci załorzyć jasne buty (6 lub 7) i do tego złote dodatki, bedziesz wyglądać bosko<3 / Mizu

    OdpowiedzUsuń
  6. opowiadanie jest w 100 pro perfekcyjne,nie widzę żadnych błędów,jesteś niesamowita,na prawdę.twoje opowiadanie tak w ciąga,mam nadzieję,że tak będzie zawsze,bo zazwyczaj na koniec opowiadania robi się nudno,ale myślę,że skoro rzadko dodajesz rozdziały,to są one przemyślane w 100 pro.Powodzenia życzę,składam gratulacje za ten rozdział i życzę także weny.Nie mogę się oczywiście doczekać następnego rozdziału i tego video.
    Zapraszam do siebie
    niebezpieczenstwocatjay.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Buty to 1, 4 albo 6 :) a sukienka piękna! Rozdział mega i jestem ciekawa co bedzie dalej jakie video omg Skabskshsnsn

    OdpowiedzUsuń
  8. jsziekalzies *.* cudowny rozdział
    kocham to opowiadanie, naprawdę świetnie piszesz <3
    nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału, życzę dużo weny :) xx
    a jeśli chodzi o buty, to mi się najbardziej podobają nr 6

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny :* A co do butów to nr. 6 idealne ^.^~

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestes genialna! Dodawa szybciutko rozdzial, ale.to juz!
    Uwielbian tego ff!
    Dlaczeg to jes takie.dobre?

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny *_* A co do butów to nr 6 są idealne.Sukienka ciemniejsza a buty jasne ^^ Cudo :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Rozdział niesamowity a buty nr 6 ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham tego bloga ^^ Piszesz naprawdę fantastycznie .A buty to moim zdaniem nr 2 i 6 najlepsze*_*

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdzuał świetny a buty nr 6 :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Misia kiedy rozdział :'c ? Tęsknimy <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny :) Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń